10 grzechów komentatorów giełdowych
Artykuł został dodany 20-07-2011 przez Wojtek Suchomski
A A A
Jak napisać prognozę giełdową, która zawsze się sprawdzi.
W ubiegłym tygodniu na portalu APP Funds pojawił się artykuł-apel: "Analityku, pisz jasno i zwięźle". Tym artykułem Zbigniew Papiński trafił w sedno! Od kiedy interesuję się giełdą, przeczytałem już setki komentarzy giełdowych różnych analityków, które były pisane na tyle zawile, że nie zawierały żadnych wniosków czy prognozy. Opierały się na konstrukcjach słownych, które niewiele mówiły, mimo obfitości słów. Wynotowałem 10 głównych tricków, jakie stosują komentatorzy giełdowi:
1. Podawanie kilku wariantów rozwoju sytuacji przy użyciu trybu warunkowego. Przykład:
"Jeśli WIG20 spadnie poniżej 2464 punktów, czekają nas spadki. Jeśli wybije się powyżej 2600 punktów, będą wzrosty"
2. Używanie słowa-wytrychu "niewykluczone", zamiennie ze słowem "może" czy "możliwe". Z jego pomocą można niezobowiązująco zasugerować jakiś wariant rozwoju sytuacji, a jeśli się sprawdzi, pochwalić się tym w jednym z kolejnych komentarzy. Bardzo często w komentarzach giełdowych pojawiają się dwa warianty, a czasem nawet trzy! Nie ma wątpliwości, że jeden z nich się sprawdzi. Przykład:
"W zależności od dalszego rozwoju sytuacji w Grecji, możliwe są dalsze spadki, ale jeśli najgorsze już za nami, niewykluczone są wzrosty" -
3. Osobiście podoba mi się określenie, że rynek coś "powinien", tak jakby zależało to od komentującego, a w rzeczywistości jest tylko wyrazem jego życzeń i nadziei. Przykład:
"W przyszłym tygodniu indeksy powinny już rosnąć".
4. Ozdabianie komentarzy mądrze brzmiącymi "oczywistymi oczywistościami". Przykład:
"nikt nie zna przyszłości, a tym bardziej kierunku ruchu indeksów"
"Dopóki nie ma pozytywnego klimatu inwestycyjnego, dopóty ważniejsze argumenty będą po stronie niedźwiedzi"
"Przed dzisiejszą sesją wskazania są mieszane"
zawsze też można dodać, że przyszły tydzień zapowiada się "ciekawie" albo że "rynek znajduje się w ważnym miejscu".
5. Rozwój sytuacji uzależniany jest od nieokreślonej "sytuacji globalnej", co jest w sumie oczywiste. Przykład:
"To czy warszawskiej giełdzie uda się uniknąć większej przeceny nadal będzie zależeć jednak od sytuacji na rynkach globalnych"
6. Komentarze gmatwają niejednoznaczności, przytaczanie informacji z przeszłości albo danych i raportów, które były już dawno ogłoszone. Nieważne, że są to informacje historyczne, które już się wydarzyły, połowa takiego komentarza będzie zawsze zgodna z prawdą. Podawane dane poprzedza często zwrot: "należy mieć na uwadze".
7. W niejednoznacznych "prognozach" bardzo pomaga słówko "ale", dające komentującemu furtkę, gdyby trzeba było wycofać się z prognozy. Dzięki jego użyciu w jednym zdaniu można zawrzeć dwie przeciwstawne opinie. Jedyny problem jest taki, że użycie słówka "ale" całkowicie przekreśla wcześniejsze słowa. Przykład:
"Byki przeszły do kontrofensywy, ale sytuacja techniczna wskazuje na możliwość dalszych spadków".
Odmianą słówka "ale" jest "chyba że" lub "z drugiej strony". Przykład:
"W przyszłym tygodniu WIG20 powinien rosnąć, chyba że przeszkodzi w tym słabość rynku amerykańskiego".
8. Wspaniałym wypełniaczem komentarza giełdowego, zawsze prawdziwym jest wyliczanie, które spółki wzrosły, a które straciły na wartości. Tak jakby czytelnicy nie mieli dostępu do statystyk giełdowych na stronie Giełdy Papierów Wartościowych.
9. Jeśli wcześniejsza prognoza zostanie zanegowana i pomyłka jest oczywista, czytamy że rynki zachowują się "nielogicznie" lub "nieracjonalnie". Ten trick pokrywa się z "oczywistą oczywistością", ale jest też wygodnym usprawiedliwieniem pomyłki. Tak, rynki są nieracjonalne, rządzą się emocjami i kaprysami, gdyby były całkowicie przewidywalne, każdy by na nich zarabiał.
10. Brak w "prognozach" wykresów z naszkicowanym wariantem rozwoju wydarzeń. W sumie nie można się analitykowi dziwić. Po kilku miesiącach prognozę na takim wykresie można łatwo porównać z rzeczywistością, a jakiś czytelnik może potem długo wypominać pomyłkę.
Inwestor giełdowy tym się różni od zawodowego komentatora, że musi zająć jakąś pozycję na rynku. Może kupić
akcje i grać na wzrosty, może sprzedać kontrakty terminowe i grać na spadki a może też zamknąć wszystkie pozycje i czekać na rozwój wydarzeń. To też jest jakaś decyzja. Świetnie, że możemy czytać komentarze giełdowe różnych analityków. Byłoby wspaniale, gdyby jeszcze zawierały jednoznaczną prognozę, opartą na wybranych kryteriach. Albo zamiast tego po prostu szczere wyznanie: "nie wiem, w którą stronę teraz pójdzie rynek".