============
/ 85.222.86.* / 2009-08-12 14:09
Ile zarabia związkowiec?
Najbardziej klarowna sytuacja jest w spółkach giełdowych - tu jak na dłoni widać, ile kto inkasuje do portfela. Weźmy taki KGHM. Okazuje się, że pracujący w zarządzie spółki związkowcy zarabiają średnio 2,5 razy więcej niż pozostali członkowie zarządu.
Media informowały niedawno, że pracujący w biurach związków zarabiają ok. 18 tys. zł miesięcznie, a więc ponad 2 razy tyle, co pozostali pracownicy koncernu.
KGHM jest bogatą spółka, ta akurat firma zawsze nieźle zarabiała. Najlepiej było wtedy, gdy na świecie rósł popyt na miedź. Można było po prostu z niej wtedy najwięcej wyciągnąć. Dobre wyniki KGHM dawały związkowcom argument do podwyżek i absurdalnych często wymagań, a gdy znalazł się prezes, który w trudnych czasach chciał przykręcić im śrubę, to związkowcy praktycznie zagrozili mu linczem.
I przegrał, ugiął się. W maju zarząd KGHM podpisał porozumienie ze związkami zawodowymi - pracownicy dostali po 3,5 tys. złotych na głowę. Ustalili też, że jeśli sytuacja firmy nadal będzie dobra, dostaną do końca roku kolejne 1,5 tys. złotych. Ile będzie to kosztowało firmę? 130 mln zł.
”Gazeta Wyborcza” przypomniał niedawno, że KGHM zatrudnia 18,5 tys. pracowników, z czego 90 proc. zrzeszonych jest w 47 zakładowych organizacjach związkowych. W 2008 r. tylko na płace 41 związkowców pracujących w zarządzie KGHM wydała 7,5 mln zł. Średnie zarobki związkowca wyniosły brutto blisko 18 tys. zł! (zwykły pracownik zarabia tam 7900 zł brutto).
Jeszcze więcej dostają szefowie związków. Dochody trzech członków rady nadzorczej spółki wynosiły w 2008 r. 182, 249 i 223 tys. zł (średnie zarobki w radzie nadzorczej wyniosły 85 tys. zł). Z szacunków wynika, że bez działaczy związkowych w radzie, średnia płaca wyniosłaby ok. 52 tys. zł. Jest o co się bić? Jest.
Reformy? Stop!
Podobna sytuacja jest niestety w wielu innych spółkach, w których udziały ma państwo. Z głosów, które do nas docierają wynika, że związki zawodowe to w coraz mniejszym stopniu organizacje mające dbać o dobro zatrudnionych w firmie pracowników, a coraz częściej świetnie działająca maszyna nacisku na zarządy spółek.
Jak ognia będą więc chciały uniknąć prywatyzacji zakładu (bo nowy, prywatny właściciel inaczej załatwiłby sprawę) czy jakichkolwiek reform mogących zmienić ustalony porządek rzeczy. Tak dzieje się niestety w bardzo wielu firmach państwowych.