Forum Forum inwestycyjneWydarzenia

GPW: Inwestorzy wciąż ostrożni

GPW: Inwestorzy wciąż ostrożni

Money.pl / 2009-02-12 06:33
Komentarze do wiadomości: GPW: Inwestorzy wciąż ostrożni .
Wyświetlaj:
wasek / 2009-02-12 15:12
ale dzisiaj fajna jazda na wigu20
piciu / 2009-02-12 15:15 / "Nikt" i Mistrz gry: „Najlepsze spółki tygodnia"
s&p leci w dol
ururu / 2009-02-12 15:17 / Uznany Gracz Giełdowy
poczekaj na otwarcie, albo lepiej zamknięcie
byk z powyłamywanymi rogami / 79.184.70.* / 2009-02-12 15:15
futy w USA idą pionowo w dół masakra
anna. / 2009-02-12 15:09 / Uznany Gracz Giełdowy
euro + 1.88 % zagranica ucieka :(
szymon / 2009-02-12 15:12 / Uznany Gracz Giełdowy
bedzie 4,9 i juz :)ale mysle ze w obecnej syt nei ma to nic wspolnego z gielda
max303 / 2009-02-12 15:17 / Pogromca naganiaczy i malkontentów
ogon macha psem
osesek / 2009-02-12 15:06 / Pan Tysiącznik
Moim zdaniem dane o sprzedaży sa wiarygodne tylko trzeba je powiązać z totalna wyprzedażą sięgającą nawet od 50 do 70 %. nalezy także wiązać te dane z narastajaca liczbą bankructw sklepów detalicznych i pogarszających się wyników ekonomiczbych. kupiłbym z chęcią laptopa za 50% ceny.
Natomiast dane o bezrobociu są jednoznaczne. Rośnie.
g ol d / 2009-02-12 15:13 / Plunąć z brzegu...
i tu warto postawić pytanie czy jedyne co mogą zrobić nasze elity to obnizanie stóp%, no może jeszcze spec kom. sejm. ds. opcji powolają, a gdzie jakiekolwiek rzadowe programy walki z bezrobociem itd; bicie piany i tematy zastepcze jeno widać ...żenada
Krzych / 2009-02-12 15:09 / Płoteczka na forum
podsumowanie
za grosz kupisz wartość złotówki - hehehe
czekaj dalej
piciu / 2009-02-12 15:06 / "Nikt" i Mistrz gry: „Najlepsze spółki tygodnia"
Fundusze private equity mają pieniądze, ale zachowują ostrożność
Indeks zaufania funduszy private equity badanych przez Deloitte znacząco spadł. Mimo to nadal prognozuje się, że Europa Środkowa będzie jednym z kluczowych punktów zainteresowania tych funduszy.

Eksperci firmy doradczej Deloitte oceniają, że fundusze private equity będą w najbliższym czasie inwestować w interesujące projekty, jednak znacznemu ograniczeniu w tych transakcjach ulegnie finansowanie długiem bankowym. W bieżącym roku większość funduszy będzie także dużo bardziej koncentrować się na zarządzaniu spółkami portfelowymi, aby uchronić je od utraty wartości.

Mimo ogólnego braku optymizmu i wzrostu ostrożności fundusze private equity postrzegają Europę Środkową pozytywnie, jako jeden z regionów mniej odczuwających skutki globalnego kryzysu gospodarczego.

„Wielu specjalistów zajmujących się funduszami private equity w Europie Środkowej postrzega obecne warunki jako doskonałą okazję i ma przekonanie, że inwestycje zrealizowane w 2009 roku mogą przynieść wysokie stopy zwrotu.

Obecnie na rynku nie obserwuje się wielu transakcji. Przyczynę upatruje się głównie w dużej luce cenowej - czyli dużej różnicy między oczekiwaniami co do wartości między kupującymi a sprzedającymi.

„U podstaw luki cenowej leży niepewność co do sytuacji makroekonomicznej. Duża rozbieżność w prognozach PKB, czy duże wahania na rynku kapitałowym oraz walutowym daje dużą dowolność wycen. Oczywiście sprzedający wybierają wskaźniki skrajnie pozytywne a sprzedający skrajnie konserwatywne, co prowadzi do dużej luki. Dodatkowo trzeba wskazać na ograniczenia finansowania dłużnego. To powoduje zaangażowanie większego udziału kapitału własnego PE w transakcjach, a co się z tym wiąże nacisk PE na minimalizację wycen w celu osiągnięcia wymaganej rentowności. Kiedy to się zmieni? Kiedy wahania na rynkach nie będą tak duże, prognozy będą spójne oraz będzie dostępne na większa skalę finansowanie dłużne transakcji” - mówi Konrad Gruda z działu konsultingu Deloitte.

W najbliższej przyszłości popularnym tematem staną się transakcje zbycia, kiedy to wiele grup kapitałowych borykających się z problemami finansowymi dokona sprzedaży części aktywów niepasujących do nowej strategii po potencjalnie korzystnych cenach.

Być może obecny model funduszu private equity będzie musiał dostosować się, czy raczej cofnąć, do modelu stosowanego w latach 90tych w Polsce, kiedy transakcje zakupu dokonywane były po stosunkowo niskich mnożnikach, ukierunkowane na restrukturyzację, usprawnienie działania, tworzenie synergii i ponowną sprzedaż, a nie działalność w oparciu o model dźwigni finansowej. W dużym stopniu odpowiada to ogólnemu przekierowaniu inwestorów z nowych przejęć na zarządzanie portfelem aktywów, co wymaga większych umiejętności kierowniczych i specjalistycznych umożliwiających przetrwanie okresu spowolnienia gospodarczego.

Deloitte
Krzych / 2009-02-12 15:05 / Płoteczka na forum
WiadomościWiadomości (wszystkie) Wiadomości Polska Wiadomości Świat Media o rynkach W drodze do Euro GiełdyIndeksy giełdowe Komentarze giełdowe Spółki giełdowe Rekomendacje Wiadomości giełdowe WalutyWiadomości walutowe Kursy średnie NBP Kursy kupna/sprzedaży NBP Komentarze walutowe Raporty walutowe Forex Edukacja SurowceWiadomości surowcowe Komentarze surowcowe Raporty surowcowe Instrumenty finansoweFundusze Obligacje Futures GospodarkaWiadomości z branż Komentarze branżowe Rankingi Analizy rynku W drodze do EuroGazetaPrawna.plWiadomości (wszystkie)Wiadomości PolskaWiadomości ŚwiatMedia o rynkachW drodze do EuroForsal » Wiadomości » Wiadomości (wszystkie)
0 Wkrótce euro poniżej 4 złotych 2009-02-11 16:43
Kredytobiorcy, posiadający kredyty w euro mamy dla was dobrą wiadomość - jeszcze nie wszysko stracone. Jak szacują specjaliści z Domu Maklerskiego TMS Brokres, w ciągu kilku najbliższych miesięcy, a nie pod koniec roku, jak szacowano wczesniej, polski zloty może się umocnić i za euro powinniśmy zapłacić 3,95 zł.

W ostatnim opublikowanym przez nas raporcie, szacowaliśmy, że szanse na umocnienie złotego pojawią się najwcześniej w drugiej połowie bieżącego roku. W ostatnim czasie jednak dynamika zmian, jakie zaszły na rynku doprowadziła kurs złotego do rekordowo słabych poziomów. Najprawdopodobniej inwestorzy zdyskontowali już najczarniejsze scenariusze dotyczące przyszłości polskiej gospodarki. W efekcie odreagowanie w notowaniach PLN najprawdopodobniej nastąpi w najbliższych miesiącach - czytamy w raporcie specjalnym Domu Maklerskiego TMS Brokkers.

Za euro 3,95 zł

Spodziewamy się, że w ciągu kilku miesięcy kurs EUR/PLN spadnie do poziomu 3,95. To nie pomyłka, są duże szanse, na tak silną aprecjację złotego w horyzoncie średnioterminowym. W tym samym okresie kurs EUR/USD przekroczy poziom 1,50.

Niektórzy prognozowali nawet 6 zł

Nasze prognozy są w opozycji do publikowanych ostatnio wypowiedzi o drastycznej dalszej deprecjacji PLN. Są bowiem opinie, że kurs EUR/PLN przekroczy psychologiczną granicę 5 złotych. Kolejną barierą po jej przełamaniu byłby poziom EUR/PLN 5,30, ale spotyka się nawet prognozy wskazujące na 6 złotych za euro!

Znając rynek walutowy i inne rynki finansowe od 20 lat uważamy, ze deprecjacja PLN zbliża się powoli ku końcowi. Fakt ten najlepiej obrazuje ilość czasu poświęcanego przez media tematom walutowym. Z reguły jeśli o czymś głośno się mówi, to trend się wyczerpuje. Tak było na przykład z funduszami inwestycyjnymi i akcjami w 2007 roku tuż przed rozpoczęciem bessy.

Jest szansa, że złoty zatrzyma się na 4,94

Jest bardzo prawdopodobne, ze skala przeceny złotego zatrzyma się najpóźniej przy poziomie ostatnich szczytów notowań z 2004 roku, czyli w okolicy bariery EUR/PLN 4,94. Nie sądzimy, aby rynek miał siłę na wzrost kursu powyżej tej granicy. Uważamy, że granica ta jest dopuszczalnym „progiem akceptowalnego bólu” dla naszych władz monetarnych i rządu.

Jeśli drożej, to wypada interweniować

Przekroczenie tej bariery będzie sygnałem do działań interwencyjnych w obronie złotego. Można powiedzieć, że granica EUR/PLN 4,94 to nie tylko bariera techniczna ale również polityczna. Euro nigdy nie kosztowało więcej niż 4,94. Wzrost kursu ponad tę granicę byłby źle odebrany przez społeczeństwo. Podobnie, jak w Rosji, stanowiłby obraz porażki gospodarczej rządu. Waluta w krajach naszego regionu stanowi nadal silny barometr gospodarczy, a jej deprecjacja stanowi odzwierciedlenie słabej kondycji systemu finansowego Państwa. Mocna i stabilna waluta odbierana jest zarówno przez inwestorów zagranicznych jak i obywateli jako gwarant stabilności naszego systemu finansowego.

Słaby euro to wzrost inflacji

Dalsza deprecjacja złotego to bezpośrednie podwyżki cen dóbr importowanych. W koszyku inflacji oznacza to przede wszystkim zwyżkę cen paliw (obserwowaną w Polsce już od miesiąca). Wyższy kurs wymiany waluty w relacji do złotego to oczywiście wzrost opłacalności eksportu. W obecnej sytuacji światowej gospodarki i w obliczu recesji u głównych zagranicznych odbiorców eksport produktów z naszego kraju sprowadzi się głównie do dóbr podstawowego użytku – głownie artykułów spożywczych. Wzrost opłacalności eksportu produktów spożywczych może spowodować również podwyżki ich cen w kraju. Mleczarniom i producentom owoców nie będzie opłacało się sprzedawać na rynek krajowy po cenach niższych niż ceny uzyskiwane za granicą. W rezultacie może dojść do podwyżek cen krajowych, a to oznacza wzrost wartości koszyka inflacji. Mamy więc kolejny sygnał za tym, że słaby złoty to wyższa inflacja. Czy zatem władze monetarne pozostaną bierne na taką sytuację?

Są już pierwsze sygnały zainteresowania złotym

Analiza notowań EUR/PLN od strony dokonywanych transakcji pozwala sądzić, że w ciągu ostatnich kilku dni na rynku pojawiło się coraz więcej chętnych do zakupu naszej waluty. Cztery dni temu przez rynek przeszła duża transakcja zakupu opcji put na kurs EUR
zbyś / 2009-02-12 15:32 / Tysiącznik na forum
ja p... nie możesz wkleić linka
link to taki adres ... / 77.114.151.* / 2009-02-12 15:10
dłuższego nie mogłeś wkleić?
brydzia / 2009-02-12 15:04 / 10-sięciotysiącznik na forum
PGNiG na 2 marca przesunęło termin publikacji raportu za IV kw. '08
PAP - Biznes
12 Lut 2009, 14:49


12.2.Warszawa (PAP) - Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) na 2 marca przełożyło termin publikacji skonsolidowanego raportu kwartalnego za czwarty kwartał 2008 roku - poinformowała spółka w komunikacie.

Według wcześniejszych planów spółka zakładała publikację wyników za IV kw. w dniu 26 lutego.(PAP)

chyba tutaj też będzie niemiła niespodzianka
zbig$ / 2009-02-12 15:03 / Uznany gracz - weteran 93/94
Witam
Dzisiaj byłem z moją mamą po te akcje, ponieważ mój dziadek pracowal w pgnig. Dla mnie osobiście to jest chore, czemu to ma służyć ?? to chyba rodzaj prezentu noworocznego od państwa .... moim zdaniem sluzy to powolnemu podkupieniu pgnig i wtedy Polske beda mieli w garści
2009-02-12 14:54:48 | 77.114.151.* | dodruk ciepłego dulara
jak to robotniki wysypią na gpw to mopolista gaziarz będzie groszówką
-------------------------
racja, ale jest jeszcze 1dno:
15 procent darmowych pracowniczych akcji to łapowka dla załogi - ostatniej instancji zdolnej powstrzymac i zablokowac to złodziejstwo czyli "prywatyzacje"....
kazdy powinien dostac darmowe akcje, bo był to majatek narodowy, a wtedy jak ktos chce moze sprzedac na gieldzie, a inny dokupic, a nie zebym swoje wlasne akcje musiał kupowac - skandal - to dopiero był i jest przekret stulecia
max303 / 2009-02-12 15:01 / Pogromca naganiaczy i malkontentów
amiko kiedy wyniki bytomia?
jarek k / 2009-02-12 15:13 / portfel / Samozwańczy Demon Intelektu
nieważne bytom nie dla leszczy perła na 30 ;-)
max303 / 2009-02-12 15:18 / Pogromca naganiaczy i malkontentów
nie pytany głupkiem zwany
Krzych / 2009-02-12 15:01 / Płoteczka na forum
Wiadomości (wszystkie)Wiadomości PolskaWiadomości ŚwiatMedia o rynkachW drodze do EuroForsal » Wiadomości » Wiadomości (wszystkie)
0 Wkrótce euro poniżej 4 złotych 2009-02-11 16:43
Kredytobiorcy, posiadający kredyty w euro mamy dla was dobrą wiadomość - jeszcze nie wszysko stracone. Jak szacują specjaliści z Domu Maklerskiego TMS Brokres, w ciągu kilku najbliższych miesięcy, a nie pod koniec roku, jak szacowano wczesniej, polski zloty może się umocnić i za euro powinniśmy zapłacić 3,95 zł.

W ostatnim opublikowanym przez nas raporcie, szacowaliśmy, że szanse na umocnienie złotego pojawią się najwcześniej w drugiej połowie bieżącego roku. W ostatnim czasie jednak dynamika zmian, jakie zaszły na rynku doprowadziła kurs złotego do rekordowo słabych poziomów. Najprawdopodobniej inwestorzy zdyskontowali już najczarniejsze scenariusze dotyczące przyszłości polskiej gospodarki. W efekcie odreagowanie w notowaniach PLN najprawdopodobniej nastąpi w najbliższych miesiącach - czytamy w raporcie specjalnym Domu Maklerskiego TMS Brokkers.

Za euro 3,95 zł

Spodziewamy się, że w ciągu kilku miesięcy kurs EUR/PLN spadnie do poziomu 3,95. To nie pomyłka, są duże szanse, na tak silną aprecjację złotego w horyzoncie średnioterminowym. W tym samym okresie kurs EUR/USD przekroczy poziom 1,50.

Niektórzy prognozowali nawet 6 zł

Nasze prognozy są w opozycji do publikowanych ostatnio wypowiedzi o drastycznej dalszej deprecjacji PLN. Są bowiem opinie, że kurs EUR/PLN przekroczy psychologiczną granicę 5 złotych. Kolejną barierą po jej przełamaniu byłby poziom EUR/PLN 5,30, ale spotyka się nawet prognozy wskazujące na 6 złotych za euro!

Znając rynek walutowy i inne rynki finansowe od 20 lat uważamy, ze deprecjacja PLN zbliża się powoli ku końcowi. Fakt ten najlepiej obrazuje ilość czasu poświęcanego przez media tematom walutowym. Z reguły jeśli o czymś głośno się mówi, to trend się wyczerpuje. Tak było na przykład z funduszami inwestycyjnymi i akcjami w 2007 roku tuż przed rozpoczęciem bessy.

Jest szansa, że złoty zatrzyma się na 4,94

Jest bardzo prawdopodobne, ze skala przeceny złotego zatrzyma się najpóźniej przy poziomie ostatnich szczytów notowań z 2004 roku, czyli w okolicy bariery EUR/PLN 4,94. Nie sądzimy, aby rynek miał siłę na wzrost kursu powyżej tej granicy. Uważamy, że granica ta jest dopuszczalnym „progiem akceptowalnego bólu” dla naszych władz monetarnych i rządu.

Jeśli drożej, to wypada interweniować

Przekroczenie tej bariery będzie sygnałem do działań interwencyjnych w obronie złotego. Można powiedzieć, że granica EUR/PLN 4,94 to nie tylko bariera techniczna ale również polityczna. Euro nigdy nie kosztowało więcej niż 4,94. Wzrost kursu ponad tę granicę byłby źle odebrany przez społeczeństwo. Podobnie, jak w Rosji, stanowiłby obraz porażki gospodarczej rządu. Waluta w krajach naszego regionu stanowi nadal silny barometr gospodarczy, a jej deprecjacja stanowi odzwierciedlenie słabej kondycji systemu finansowego Państwa. Mocna i stabilna waluta odbierana jest zarówno przez inwestorów zagranicznych jak i obywateli jako gwarant stabilności naszego systemu finansowego.

Słaby euro to wzrost inflacji

Dalsza deprecjacja złotego to bezpośrednie podwyżki cen dóbr importowanych. W koszyku inflacji oznacza to przede wszystkim zwyżkę cen paliw (obserwowaną w Polsce już od miesiąca). Wyższy kurs wymiany waluty w relacji do złotego to oczywiście wzrost opłacalności eksportu. W obecnej sytuacji światowej gospodarki i w obliczu recesji u głównych zagranicznych odbiorców eksport produktów z naszego kraju sprowadzi się głównie do dóbr podstawowego użytku – głownie artykułów spożywczych. Wzrost opłacalności eksportu produktów spożywczych może spowodować również podwyżki ich cen w kraju. Mleczarniom i producentom owoców nie będzie opłacało się sprzedawać na rynek krajowy po cenach niższych niż ceny uzyskiwane za granicą. W rezultacie może dojść do podwyżek cen krajowych, a to oznacza wzrost wartości koszyka inflacji. Mamy więc kolejny sygnał za tym, że słaby złoty to wyższa inflacja. Czy zatem władze monetarne pozostaną bierne na taką sytuację?

Są już pierwsze sygnały zainteresowania złotym

Analiza notowań EUR/PLN od strony dokonywanych transakcji pozwala sądzić, że w ciągu ostatnich kilku dni na rynku pojawiło się coraz więcej chętnych do zakupu naszej waluty. Cztery dni temu przez rynek przeszła duża transakcja zakupu opcji put na kurs EUR/PLN z kursem wykonania na poziomie 3,90 i terminem zapadalności za 6 miesięcy. Zastanawiająca jest również kwota tej opcji, niebagatelna jak na ostatni czas – 150 mln euro. Nabywca tej opcji uzyskał prawo do sprzedaży EUR za 6 miesięcy jeśli kurs EUR/PLN będzie wtedy poniżej 3,90.

Możliwe zatem, że inwestor ten spodziewa się znacznego spadku kursu euro i zabezpiecza się przed nim. Jego działania mogą mieć charakter spekulacyjny (zysk finansowy z otwartej pozycji w opcji) lub hedgingowy (zabezpieczenie przychodów w eu
Krzych / 2009-02-12 15:00 / Płoteczka na forum
Robert Wojdyna, Konsorcjum Stali: Na rynku stali widać lekkie ożywienie
11/2/2009

Pierwsze sygnały płynące z rynku są pozytywne, choć za wcześnie na optymizm - mówi dla portalu wnp.pl Robert Wojdyna, prezes zarządu Konsorcjum Stali. - Drożeje stal, rosną ceny surowców. Powoli stabilizują się ceny stali budowlanej. Dla dystrybutorów luty zaczął się o wiele lepiej niż styczeń.
Kiedy należy się spodziewać przejęcia przez Konsorcjum Stali firmy działającej w segmencie konstrukcji stalowych?

- Cały czas trwają rozmowy, ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Sytuacja na rynku zmienia się dynamicznie i to między innymi wpływa na wycenę firmy. Myślę jednak, że do końca lutego sfinalizujemy transakcję. W końcowej fazie są też rozmowy dotyczące możliwości zakupu centrum serwisowego wyrobów płaskich.

Jak dystrybutorzy oceniają pierwsze miesiące tego roku?

- Niestety, zapowiadane inwestycje infrastrukturalne, które miały ruszyć już z początkiem tego roku, jeszcze się nie rozpoczęły. Są wielkie plany, natomiast mało się dzieje w sferze realnej.

Upatrujemy szans w budownictwie infrastrukturalnym. Chcemy uczestniczyć w realizacji tego typu projektów, staramy się o kontrakty. Zamierzamy też sprzedawać więcej produktów wysoko przetworzonych.

Nasza firma ma pełny portfel zamówień na zbrojenia budowlane. Liczymy, że zapowiadane inwestycje wreszcie ruszą. W przeciwnym razie wszelkie zamówienia nie będą miały możliwości realizacji.

Mimo to na rynku stali widać jednak lekkie ożywienie, stopniowo zwiększa się popyt na wyroby stalowe. Pustoszeją magazyny klientów. Producenci przyjęli taktykę dyscyplinowania produkcji. Woleli ograniczyć produkcję stali niż produkować ze stratami. Dzięki temu zmalała podaż, co pozwoliło na niewielką podwyżkę cen.

Ten rok nie powinien być zły dla dystrybutorów. Inwestycje infrastrukturalne, o których wspomniałem będą przecież realizowane. Pierwsze sygnały płynące z rynku są pozytywne, choć za wcześnie na optymizm. Drożeje stal, rosną ceny surowców. Powoli stabilizują się ceny stali budowlanej. Dla dystrybutorów luty zaczął się o wiele lepiej niż styczeń.
Kenobi / 2009-02-12 14:57 / Uznany malkontent giełdowy
Rio Tinto -9,14%.
Krzych / 2009-02-12 14:59 / Płoteczka na forum
bankrut KGH może go przejąć
zbig$ / 2009-02-12 14:56 / Uznany gracz - weteran 93/94
pln plynie, 1,86 na koszu
Krzych / 2009-02-12 14:56 / Płoteczka na forum
PZPM: Sprzedaż aut spadnie o 10-15 proc., ale sprzedawcy podniosą ceny
PAP, ab2009-02-12, ostatnia aktualizacja 2009-02-12 14:30
Sprzedaż samochodów w tym roku spadnie, w optymistycznym scenariuszu, w skali 10-15 proc. w porównaniu z rokiem 2008. Nastąpi również spadek produkcji aut w ujęciu rocznym, głównie za sprawą załamania popytu u partnerów handlowych w Europie - ocenił w rozmowie z PAP Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
"Wszelkie prognozy dotyczące rynku motoryzacyjnego są obarczone w tej chwili bardzo dużą niepewnością" - powiedział.

"Sprzedaż zarówno samochodów osobowych, jak i dostawczych w tym roku będzie niższa niż w roku ubiegłym. Trend spadkowy sprzedaży może się w kolejnych miesiącach pogarszać. W optymistycznym wariancie sprzedaż w tym roku spadnie o 10-15 proc., jednak boję się większych spadków" - dodał.

Jego zdaniem głównym powodem spadku sprzedaży będzie osłabienie złotego, które doprowadzi do wzrostu cen pojazdów i tym samym spadku popytu na nie.

"Spada wartość złotego, sprzedawcy robiąc cenniki w połowie ubiegłego roku, będą w tej chwili zmuszeni podnosić ceny. Niestety ten trend będzie kontynuowany. Umocnienie złotego złagodziłoby zarówno wzrost cen samochodów, jak i spadek sprzedaży" - uważa Faryś.

Zdaniem prezesa PZPM, produkcja pojazdów w tym roku będzie uzależniona od sytuacji gospodarczej w krajach, do których trafia większość krajowej produkcji.

"Produkcja samochodów w Polsce jest uzależniona od sytuacji na rynkach zewnętrznych. Załamanie sprzedaży na rynkach zagranicznych: włoskim, hiszpańskim, czy też niemieckim, powoduje, że spadły zamówienia na samochody produkowane u nas" - wyjaśnia Faryś.

"Teraz, na początku roku, nie można przewidzieć, jak będzie wyglądała produkcja, gdyż fabryki planują produkcję na bieżąco, nie planują jej w skali kolejnych miesięcy" - dodaje.

Podkreśla jednocześnie, że jeżeli zwiększy się popyt u importerów samochodów produkowanych w Polsce, wtedy produkcja ruszy ponownie. Jednak trudno przewidzieć kiedy to mogłoby się stać.

Cały rynek lekkich samochodów wyniósł w styczniu 2009 roku 30.534 sztuki. W porównaniu do stycznia rok wcześniej było to mniej o 1.698 samochodów (-5,3 proc.) a do grudnia mniej o 4.448 (-12,7 proc.).

W ciągu ostatnich 12 miesięcy sprzedano tych samochodów łącznie 376.402. Było to więcej niż przed rokiem o 23.873 sztuki (6,8 proc.).

W ubiegłym roku w zakładach motoryzacyjnych w Polsce wyprodukowano ponad 990 tys. aut osobowych i dostawczych.
Krzych / 2009-02-12 14:57 / Płoteczka na forum
Borowski: walka z bezrobociem - zasadnicza sprawa w czasie kryzysu
PAP, ab2009-02-12, ostatnia aktualizacja 2009-02-12 13:41
W opinii szefa koła SdPl-NL Marka Borowskiego, zasadniczą sprawą w czasie kryzysu jest przeciwdziałanie wzrostowi bezrobocia. Trzeba chronić miejsca pracy i tworzyć nowe - mówił Borowski na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie.
ZOBACZ TAKŻE
KE: Bezprecedensowe załamanie we wszystkich gałęziach przemysłu (12-02-09, 10:52)
Borowski, a także eurodeputowany SdPl Dariusz Rosati i szef Demokratycznego Koła Poselskiego Bogdan Lis o kryzysie gospodarczym rozmawiali w środę wieczorem z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem finansów Jackiem Rostowskim.

Borowski przyznał, że cięcia budżetowe są potrzebne, jednak - w jego opinii - rząd powinien wycofać się z oszczędności w obszarach, gdzie uległyby ograniczeniu inwestycje, remonty i zamówienia publiczne dla polskich zakładów produkcyjnych.

Zdaniem szefa koła SdPl-NL, Rada Ministrów powinna również wycofać się ze zwalniania ludzi w administracji. "Każda taka decyzja powoduje wzrost bezrobocia, a to powoduje z kolei ubytek wpływów do budżetu, konieczność wydania dodatkowych środków na zasiłków dla bezrobotnych, i efekt będzie taki, że polska gospodarka w wyniku decyzji rządowych, będzie wciągana w spiralę recesyjną" - podkreślił Borowski.

Polityk Socjaldemokracji opowiedział się za podjęciem prac nad wdrożeniem ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym, przyciągnięciem inwestorów, w tym do inwestycji infrastrukturalnych, inwestorów prywatnych, którzy uzupełniliby inwestycje finansowane ze środków budżetowych i ze środków UE.

SdPl i PD proponują również zwiększenie liczby specjalnych stref ekonomicznych. Jak mówił Borowski, jest ich w tej chwili w Polsce 14, a dzięki stworzeniu kolejnych, można byłoby przyciągnąć inwestorów, tworząc w ten sposób nowe miejsca pracy.

Według Borowskiego, rząd powinien też wyselekcjonować przedsiębiorstwa szczególnie dotknięte skutkami kryzysu - np. w związku z opcjami walutowymi - gdzie może dojść do bankructw lub zwolnień ludzi na dużą skalę.

"W takiej sytuacji rząd może interweniować; Bank Gospodarstwa Krajowego może udzielić kredytu na spłatę tych opcji, a następnie rozłożyć go na jakiś bardziej dogodny okres" - uważa Borowski. Zaznaczył jednocześnie, że wiązałoby się to z zamrożeniem zarobków zarządów tych firm i nie wypłacaniem dywidend.

Szef koła SdPl mówił też, iż spadła liczba nowych, oddawanych do użytku mieszkań, m.in. dlatego że banki zaostrzyły kryteria przyznawania kredytów, żądając dużego wkładu własnego. "Tutaj również Bank Gospodarstwa Krajowego mógłby udzielać pożyczek na wkład własny po to, aby ożywić ten rynek" - powiedział.

Jego zdaniem, rząd powinien pomóc również tym klientom banków, którzy stracili pracę i nie są w stanie spłacać zaciągniętych kredytów.

Borowski uważa, że potrzebne są elastyczne rozwiązania na rynku pracy. "Zamiast zwolnienia grupowego, które potem będzie skutkowało zasiłkami dla bezrobotnych można skrócić czas pracy, obniżyć pensje, ale jednocześnie pracownicy otrzymywaliby dopłaty z Funduszu Świadczeń Gwarantowanych, albo z Funduszu Pracy, żeby utrzymać człowieka w pracy, żeby on nie szedł na zasiłek, na bezrobocie" - podkreślił.

Szef koła SdPl opowiedział się za powołaniem "sztabu antykryzysowego" przy premierze, który monitorowałby sytuację w kraju. "Otrzymywałby informację co się dzieje w zakładach pracy, czy nie powstają tam sytuacje, które będą prowadziły do grupowych zwolnień, ewentualnie bankructw, tak żeby wcześniej podejmować określone działania, a nie wtedy kiedy sytuacja jest już w zasadzie bez wyjścia" - mówił Borowski.

Według niego, konieczne jest zawarcie porozumienia między związkami zawodowymi, pracodawcami i rządem. "Pracownicy muszą mieć pewność, że wszystkie te pociągnięcia rządu, które wiążą się także z pewnymi wyrzeczeniami, mają też za sobą pewne gwarancje bezpieczeństwa" - zaznaczył polityk SdPl.

Borowski zaapelował do rządu, by poinformował czego dokładnie dotyczą cięcia budżetowe, ponieważ - w jego ocenie - wiedza, którą zaprezentowano na ten temat dotychczas jest niewystarczająca.
brydzia / 2009-02-12 14:52 / 10-sięciotysiącznik na forum
KNF namierza środowego proroka!
Andrzej Stec
andrzej.stecatcharpb.pl 12.02.2009 13:12
Czytaj komentarze(19)
Zobacz na forum ({PostCount})
Majstersztyk. Tak maklerzy komentują końcówkę środowej sesji. Ktoś w dziwnych okolicznościach przyrody podbił rynek akcji, a jakiś prorok na potęgę wystawiał w tym czasie kontrakty terminowe. KNF identyfikuje zleceniodawców tego nietypowego zdarzenia. Analitycy: grozi nam dalsza obsuwa.
Podobna tematyka

Tajemnicze siły kręcą notowaniami

Nie milkną echa dziwnej, środowej końcówki sesji na GPW. Zwłaszcza, że pesymista miał najwyraźniej rację otwierając w środę krótką pozycję na rynku kontraktów terminowych na indeks Wig20. Dzięki czwartkowym spadkom zarabia krocie.
- Zauważyliśmy to nietypowe zdarzenie. Wyjaśniamy, czy nie doszło do manipulacji. Identyfikujemy zleceniodawców – mówi nam Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego.

Przypomnijmy. W środę, tuż przed końcem notowań ciągłych na rynek akcji trafiło duże zlecenie koszykowe, które załamało indeks WIG20 (o ok. 15 pkt), a z nim kurs kontraktów terminowych na WIG20. Na fixingu kończącym sesję ktoś z kolei dokupił akcji blue chipów dźwigając WIG20 w górę (różnica między indeksem a kursem kontraktu wzrosła do aż 41 pkt). W tym samym momencie jakaś niewidzialna ręką na potęgę handlowała na rynku terminowym. W jednym tylko zleceniu właściciela zmieniło 1 tys. kontraktów.
- Na zakończenie sesji kontrakt wykazał dość duży pesymizm odnotowując 41-punktową ujemną bazę. Takie zachowanie rynku potwierdza nasze założenie, że rynkowi trudno będzie na tą chwile rozwinąć większą tendencję wzrostową – czytamy w dzisiejszym, porannym komentarzu analityków ING Securities.

Czytaj poniżej
Reklama:

Bardzo prawdopodobne, że duże, koszykowe zlecenia z rynku akcji miało jakiś związek z grubą rybą z rynku terminowego. Jeśli tak, to korzystając ze środowego zamieszania mogła ona bez większych problemów (kosztem day-traderów, którzy liczą na czwartkowe zmniejszenie się ujemnej bazy) otwierać na dogrywce kolejne, krótkie pozycje. Sugeruje to m.in. zwiększająca się liczba otwartych pozycji (LOP).

Według niektórych maklerów tak odważne decyzje na GPW podejmują zazwyczaj inwestorzy z zagranicy. Zwłaszcza, że wczorajszy pesymista nie liczył się z każdym punkcikiem na kontrakcie. Liczyła się tylko ogromna determinacja do realizacji zlecenia.
- Krajowi gracze z reguły są ostrożniejsi i bardziej oszczędni. Po co rzucać zlecenie na 1 tys. kontraktów, czy 30 mln zł na rynek akcji, jak lepiej podzielić to na mniejsze części i zaoszczędzić na tym pare groszy. Chyba, że ma się pewność co do kierunku, w którym podąży rynek – mówi nam rozmówca związany z jednym z dużych, krajowych biur maklerskich.

W czwartek krajowe indeksy, przy niemal minimalnych obrotach, znów ledwo stąpały na własnych nogach. Rano wystarczyło zaledwie 10 mln zł, aby zdołować główny indeks WIG20 o 2 proc. Na rynku kontraktów dalej rośnie liczba otwartych pozycji. Utrzymuje się też ogromna, ujemna baza (różnica między kursem kontraktów na WIG20 a indeksem). Analitycy obawiają się, że to nie koniec spadków.
- W pesymistycznym scenariuszu (choć na razie bardziej prawdopodobnym), strona podażowa w niedługim czasie, podejmie kolejne próby zepchnięcia rynku poniżej dołka z 4 lutego bieżącego roku (1.425 pkt) – przewidują analitycy ING Securities.
dario1069 / 2009-02-12 14:59 / Bywalec forum
Ludzie nie wystarczy zamieścić link.
g ol d / 2009-02-12 15:07 / Plunąć z brzegu...
"Gazeta Giełdowa" :))))
maszyny drukują dulara 24h/dobę / 77.114.151.* / 2009-02-12 14:52
USA: Sprzedaż detaliczna wzrosła!
MD
12.02.2009 14:33
Czytaj komentarze(6)
Zobacz na forum ({PostCount})
Sprzedaż detaliczna wzrosła w styczniu o 1 proc. wobec grudniowej, poinformował Departament Handlu.

To pierwszy wzrost sprzedaży od sześciu miesięcy. Ekonomiści oczekiwali, że spadnie o 0,8 proc.

Bez uwzględniania 1,6 proc. wzrostu sprzedaży aut sprzedaż detaliczna wzrosła o 0,9 proc. Oczekiwano 0,5 proc. spadku.
zbig$ / 2009-02-12 14:58 / Uznany gracz - weteran 93/94
skutek styczniowych wyprzedazy
Wpisy na forum dyskusyjnym Money.pl stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów ich autorów i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. Money.pl nie ponosi za nie odpowiedzialności.

Najnowsze wpisy