brydzia
/ 2009-02-12 12:40
/
10-sięciotysiącznik na forum
Wielu pracodawców wykorzystuje kryzys do własnych korzyści. Oferty płacy dla specjalistów są o połowę niższe. Firmy nie tylko proponują gorsze stawki, coraz częściej rezygnują z płacenia składek do ZUS
"Były budowlaniec szuka pracy" - takiej treści ogłoszenia naklejał na warszawskich przystankach 30-letni Adam Kaczorowski. Jeszcze dwa miesiące temu jako murarz-tynkarz zarabiał 3 tys. netto. Dziś nieliczne firmy budowlane oferują mu maksymalnie połowę tej stawki. Oburzenia niskimi zarobkami nie kryje również 48-letni Mirosław Ostapiuk z warszawskich Bielan. Do października zeszłego roku pracował jako stolarz i zarabiał 2,5 tys. zł netto. Od ponad trzech miesięcy otrzymuje z powiatowego urzędu pracy oferty za 1,4-1,5 tys. zł w zawodzie. - To ciężka praca przy klejach, lakierach, a proponują śmieszne pieniądze. Dodatkowo jedyne oferty, jakie otrzymał, pochodziły z podwarszawskich miejscowości. Mimo niskich stawek chciał pracować. Ale oferta w Starej Iwicznej okazała się nieaktualna, a pracę w Grodzisku Mazowieckim musiałby zaczynać o czwartej rano. Pracodawca tylko zapytał, czy będzie miał czym dojeżdżać z Bielan. I odmówił przyjęcia. Kolejna wizyta w ostatnią środę w pośredniaku przy ul. Ciołka też nic nie dała. Ostapiuk, chociaż przyszedł długo przed otwarciem urzędu, miał dopiero 117 numerek. W ciągu trzech godzin urzędnicy przyjęli tylko 30 bezrobotnych. Większość otrzymała oferty od 1,3 do 1,5 tys. zł brutto. - To oburzające. Wykorzystują kryzys, dając minimalne wynagrodzenie - mówili zgodnie bezrobotni, wychodząc z urzędu. A pod budynkiem czekało na nich już kilku pracodawców, którzy proponowali pracę. W ochronie, na budowie, w handlu, a nawet w biurze. Maksymalnie za 1,5 tys. zł na rękę. Żadnych negocjacji. - Albo pan bierzesz tę robotę, albo znajdę innego pracownika - odpowiadał właściciel jednej z firm budowlanych osobom, które chciały pracować za wyższą stawkę. Większość osób rezygnowała. Ale nie wszyscy martwią się kryzysem. Na forum Gazeta.pl warszawski pracodawca o nicku Jarek pisze: "Rok temu nikt nie chciał robić za 1,5 tys. zł. Teraz mam kolejkę do mojej firmy budowlanej. Za 1,5 tys. mam wykwalifikowanych cieśli, zbrojarzy, tynkarzy... Twierdzą, że już nie Londyn czy Dublin, lecz tylko Warszawa daje pracę. Poczekamy jeszcze trzy miesiące, to i za minimum znajdę fachowców".