CYTAT PIOTR KUCZYŃSKI
/ 78.8.124.* / 2011-07-13 10:16
Gracze amerykańscy mieli we wtorek komfortową sytuację. Gdyby sesja rozpoczynała się rano to tak dobrze by nie było. Indeksy giełdowe w Europie od rana gwałtownie spadały, a kurs EUR/USD nurkował. Traciły też na wartości obligacje krajów PIIGS. Rynki obawiały się, że sytuacja wymknie się spod kontroli. Dowiedzieliśmy się bowiem, że w poniedziałek ministrowie finansów strefy euro podczas swojego spotkania niewiele wymyślili. Postanowili użyć funduszu ratunkowego w celu kupowania obligacji na rynku wtórnym (daty nie ustalili). Zdecydowali się też obniżyć oprocentowanie kredytów udzielanych zagrożonym krajom.
Problem w tym, że decyzje podjęli pod presją. Financial Times opublikował list z Institute of International Finance reprezentującym banki, w którym żądano, żeby Unia Europejska skupował na rynku wtórnym dług zaatakowanych krajów. Ostrzegano, że w innym przypadku Włochy i Hiszpania też mogą dołączyć do grona państw-bankrutów. Zakrawało to wręcz na szantaż. Olbrzymi niepokój wzbudził też holenderski minister finansów twierdząc, że Eurogrupy zaczęła akceptować scenariusz z selektywną upadłością Grecji. Wieczorem grecki minister finansów Ewangelos Wenizelos stwierdził, że jego kraj odrzuca opcję częściowej niewypłacalności. Pełna kakofonia, która może bardzo niepokoić.
Dopiero oświadczenie Giulio Tremontiego, ministra finansów Włoch, (wraca do Rzymu, żeby walczyć o pakiet oszczędnościowy) wprowadziło nieco uspokojenia. Udało się też sprzedać bony greckie i włoskie. Odnotować jednak trzeba, że rentowność rocznych bonów włoskich w porównaniu do aukcji czerwcowej wzrosła z 2,147 do 3,67 procent.