Zakładając lokatę w banku PKO BP z góry wiemy na ile możemy liczyć, kupując
akcje tego samego banku absolutnie nie. Na dodatek każdy może mieć tu inne cele i inny horyzont inwestycyjny rozciągający się od jednej sesji do wielu lat. Wiadomo jednak, że wszystkich łączy jedno pragnienie, czyli osiągnięcie jak najwyższej stopy zwrotu.
To pragnienie czasem zaślepia bardzo wielu i tak rodzą się bańki spekulacyjne, w których miliony ludzi regularnie tracą pieniądze. Co więcej, globalizacja rynków spowodowała znacznie przyspieszenie tych zjawisk i ich większą częstotliwość. Praktycznie co chwila obserwujemy taki segment rynku, który po hiperbolicznym wzroście leci w dół jak wodospad niszcząc portfele ostatnich, którzy wskoczyli na pokład tuż przed przepaścią.
Pierwszym świetnym miernikiem są media. Jeśli gazeta nie zajmująca się finansami na pierwszej stronie krzyczy tytułem „Kupuj akcje, zaczęła się hossa!”, wiadomo, że przesilenie może być już blisko. Może, ale nie musi. To istotna informacja, ponieważ trendy czasem trwają bardzo długo i kto próbował łapać szczyty przy pomocy futures dobrze wie o czym tu mowa.
Podobnie niebezpieczna wydaje się zgodność analityków i całej branży. Kiedy wszyscy zaczynają mówić, że nasza waluta na pewno umocni się, powinna wszystkim zapalać się ostrzegawcza lampka, ponieważ skoro tak się zgadzają, to oznacza, że wszyscy już zajęli pozycje i czekają na następnych, którym oddadzą „towar
Jak widać, paradoksem inwestowania jest postępowanie odwrotne do natury człowieka, który jest w końcu istotą społeczną, co umożliwiło mu przetrwanie przez całe tysiąclecia. Tymczasem tam gdzie pędzi tłum, tam traci się pieniądze.
http://www.notowany.pl/artykul/10818/jak-nie-tracic-pieniedzy-na-bankach-spekulacyjnych