Tjn
/ 77.112.208.* / 2009-11-15 09:49
"B.R.: Ludzie piszą do nas twierdząc, że uzbrojony policjant nie zapuka do drzwi w towarzystwie lekarza ze strzykawką. Nie mają środków, żeby to zrobić. Jak mieliby to właściwie wymusić na ludziach, jeśliby chcieli? Jakich sankcji mogliby użyć?
J.B.: Rząd francuski puścił w obieg do wglądu szefów departamentów 19-stronicowy wewnętrzny dokument który całkiem jasno zarysowuje ich metodę. Zakładam że tak będzie w każdym kraju - zamierzają otworzyć centra szczepień za murami szpitali i ponad głowami lekarzy pierwszego kontaktu. Niektóre z nich będą zabezpieczone. Ludziom powie się, żeby przychodzili, na początku z własnej woli, następnie będą otrzymywali telefony wzywające ich, by pojawili się tam o podanej porze. Ci, którzy nie pójdą, będą w końcu zgarnięci. Będą zmuszeni, żeby tam pójść.
B.R.: Czy faktycznie istnieje zaplecze, by tego dokonać? Mówisz tu o transporcie, przymuszaniu, spędzie i kontaktowaniu się z setkami tysięcy ludzi.
J.B.: Oczywiście jeśli tak wielu ludzi się sprzeciwi będzie to niemożliwe. Ale oni zakładają, że przeważająca większość ludzi pójdzie tam z własnej woli lub po otrzymaniu telefonicznego zawiadomienia. Po usłyszeniu takiego nakazu stawią się w tych centrach szczepień niechętnie, aczkolwiek posłuchają. Liczba ludzi, którzy faktycznie odmówią po informacji, że opór jest przestępstwem kryminalnym, będzie niewielka. Zakładają, że przytłaczająca większość po otrzymaniu niespodziewanego wezwania - tak jak to jest planowane np. w Szwajcarii, gdzie policja przejrzy rejestr ludzi mieszkających w kantonie, i przedzwoni do nich powiadamiając, że mają przyjść do centrum szczepień, to większość ludzi posłucha. Będzie niewiele osób, które będzie trzeba zgarnąć. Będą to specjalne oddziały do walki z pandemią. Nie powierzą tego zadania szeregowym policjantom. Zakładają że będą w stanie wyłapać te osoby. Jednakże, gdyby okazało się że miliony odmawiają - to nie byliby w stanie przeprowadzić akcji. Dlatego jest tak ważne, żeby każdy człowiek z osobna powiedział ”nie”.
B.R.: Tak więc jest to wojna propagandowa?
J.B.: Oczywiście. Oni nie mają środków, żeby wszystkich zmusić, wszystko jest uzależnione od dobrej woli społeczeństwa, by pójść do tych centrów szczepień. Jeśli nie wystarczy, to będą telefony mówiące, że niepójście tam to przestępstwo, w celu wywarcia psychologicznej presji, żeby tam pójść. Mają nadzieję, że stosunkowo mała liczba ludzi zostanie w domach, czekając aż policja zapuka do drzwi i wyciągnie ich z domu. Wystarczy im środków, żeby przeprowadzić taką akcję. Wystarczy niewielka liczba ludzi, którzy to będą robili."
WYWIAD Z JANE BURGERMEISTER – 08.09.2009
http://www.wicipolskie.org/prp/PRP_228.pdf