Bank, którym kieruje Bogusław Kott, zapewnia, że wypowiada umowy tylko w wypadku braku współpracy ze strony klienta.
Rozliczanie opcji walutowych może być problemem na gigantyczną skalę. Zawiniła chciwość decydentów w spółkach oraz sprzedawców w bankach. Setki firm, także tych mniejszych, z niepewnością patrzą w przyszłość. W "PB" odbieramy telefony od zrozpaczonych klientów Banku Millennium, którzy obawiają się bankructwa przez natychmiastowe postawienie zobowiązań opcyjnych w stan wymagalności. Millennium od kilku tygodni bank zamyka pozycje swoich klientów. Zapytaliśmy o to bank.
- To umowy handlowe z klientami, którzy byli poinformowani o ryzyku. Większość umów Banku Millennium posiada opcję "margin call", pozwalająca bankowi zwrócić się do firmy z prośbą o depozyt zabezpieczający w przypadku, gdy negatywna wycena transakcji przekroczy pewien pułap. Zasadą banku jest to, że idziemy klientom na rękę z płatnościami, ale tylko tam, gdzie jest to możliwe. Wypowiedzenie umowy stosuje się tylko w wypadku braku współpracy ze strony klienta – mówi Wojciech Kaczorowski, rzecznik Banku Millennium.
Ogromne straty na rynku walutowym, jakie ponoszą polskie firmy, mogą pogrążyć wyniki banków. Wiele przedsiębiorstw może mieć duże trudności w spłacie zobowiązań, a banki będą musiały utworzyć na nie rezerwy.
- Spodziewam się, że także inne banki poza Millennium będą miały problemy z opcjami. Jednym ze spodziewanych efektów, może być widoczny wzrost rezerw ujęty w wynikach z IV kwartału – mówi Michał Konarski, analityk KBC Securities.
Jak reagują klienci banków? Czy warto się obrażać na instytucje finansowe? Jak duże straty poniosą polskie firmy? O tym czytaj w dzisiejszym „Pulsie Biznesu”.