JX
/ 91.193.160.* / 2009-07-20 21:54
Długofalowy scenariusz... Niedawno czytałem (kolejny raz) wywiad z prof. Baumanem (Niestety, mam tekst, bez linka). On twierdzi, że kryzys dopiero rozwija się:
"Bauman: koniec orgii - Tomasz Kwaśniewski 2009-02-10, ostatnia aktualizacja 2009-02-09 13:49:02.0
Spłacenie długów to jest kłopot na dziś, chwilowy, a tu przecież idzie o to, jak żyć jutro. Jakiś sposób życia się kończy, a nowego jeszcze nie widać. Rozmowa z prof. Zygmuntem Baumanem, socjologiem i filozofem.
Ma pan długi?
- Pewnie dzięki solidnemu przedwojennemu poznańskiemu wychowaniu jestem fatalnym klientem dla banków. Spłacam bowiem regularnie to, co mam na karcie kredytowej, a jedynym długiem, który zaciągnąłem w życiu, 40 lat temu, był kredyt na dom. Spłaciłem go w ciągu 20 lat. Wtedy dawali pożyczkę hipoteczną tylko do emerytury, potem wszystko się do góry nogami wywróciło!
Ciągle pana kuszą?
- Całkiem ostatnio się skończyło, ale ileśmy tej makulatury się nawyrzucali. Dzień w dzień.
Żona też nie ma kredytu?
- Prowadzimy wspólną gospodarkę.
Czy ten kryzys jakoś osobiście pana dotknął?
- Nigdy nie kupowałem papierów wartościowych, ale Jasia, moja żona, kupowała i jak giełda siadła, straciła połowę życiowych oszczędności.
Zabolało?
- Dzieciom powiedziałem dawno: nie liczcie na spadek, bo rodzice co prawda długami was nie obciążą, ale też nic poza domem i prawami autorskimi nie zostawią. A jeśli o nas idzie, to ile nam zostało do życia?
Zapytałem o pana osobiste konsekwencje, bo ja, odpukać, na razie tego kryzysu nie czuję.
- Bo dopiero nabiera rozpędu. Konsekwencje krachu giełdowego z 1929 roku, który spowodował depresję trwającą przez całe lata 30., stały się jasne dopiero w trzy, cztery lata później. Wtedy przyszło masowe bezrobocie i masowe bankructwa.
Kryzys rozchodzi się jak fala. Sklepy się zamykają, bankrutują małe firmy, ludzie tracą pracę, zarobki, przestają wydawać pieniądze, wypadają z roli konsumentów, którzy napędzają gospodarkę".