Krzych
/ 2008-10-07 13:51
/
Płoteczka na forum
Azjatyckie obligacje mogą uratować nas przed dolarem
Wersja oryginalna An Asia bond could save us from the dollar
Azja ma szansę uratować siebie i światową gospodarkę przed miażdżącym wpływem Wall Street. Chiny i Japonia wraz z innymi państwami azjatyckimi posiadającymi znaczne nadwyżki budżetowe powinny działać, by stworzyć azjatyckie obligacje w celu opanowania wpływu słabego dolara.
AFPMam nadzieję, że moi amerykańscy przyjaciele nie będą tego postrzegać jako niewdzięczny akt porzucenia okrętu w tarapatach. Wręcz przeciwnie, mój plan utrzyma okręt w służbie, gdy zostanie naprawiony. To najlepszy sposób dla krajów, które skorzystały na amerykańskim stuleciu na spłacenie długu.
Dobrobyt w Azji - stworzony przez amerykańskie inwestycje i handel - dał początek problemom USA. Nadwyżka obrotów bieżących w Azji Wschodniej w ciągu ostatniej dekady wynosiła średnio 400 miliardów dolarów, podczas gdy deficyt obrotów bieżących w Stanach Zjednoczonych wynosił średnio 800 miliardów dolarów rocznie. Kraje azjatyckie, poza Japonią, zgromadziły nadwyżki w dużej mierze dzięki dostarczaniu tanich towarów i usług USA. Już nie mogą polegać na tym jednym wielkim rynku biorąc pod uwagę, że zdolność Ameryki do utrzymania wydatków konsumenckich uległa znacznemu ograniczeniu. Lokując większą cześć swoich nadwyżek w walucie, która była najbardziej wymienialna - dolarze - państwa azjatyckie stanęły w obliczu straty z jaką mierzy się kraj, który emituje walutę. Większość azjatyckich nadwyżek jest ulokowanych w amerykańskich dolarowych obligacjach i bonach skarbu państwa. Czy istnieje sposób, by ochronić ich wartość póki gospodarka USA nie stanie na nogach? Rezerwy azjatyckie można zamienić na azjatyckie obligacje, które nie tracąc swojej wartości mogłyby zostać wykorzystane do stymulowania inwestycji i handlu w Azji.
Obligacje azjatyckie nie byłyby egocentryczną grą o sumie zero. Mogłyby oferować szansę tworzenia dobrobytu na całym świecie. Trzy miliardy Azjatów chce, by ich rządy zainwestowały ich ciężko wypracowane nadwyżki w konkretne moce produkcyjne, które mogą dostrzec, zamiast bawić się inwestycjami w papiery wartościowe takie jak ezoteryczne instrumenty pochodne.
Obligacje będą zdenominowane w, powiedzmy, globalnych dolarach czyli „globars” (jeśli podoba wam się aluzja do błyszczących metalowych sztabek (z ang. bars), które niegdyś były uniwersalnym standardem walutowym). Międzynarodowy Fundusz Walutowy może odegrać rolę konsultacyjną lub kierowniczą w podtrzymaniu wartości tego globalnego dolara, tymczasem krajowa waluta Stanów Zjednoczonych ustabilizuje się do poziomu odpowiadającego potrzebom gospodarczym.
Co jeśli nowa administracja USA nie wystarczająco daleko będzie sięgać w przyszłość, by wyrazić zgodę na wydzielenie standardu dla dolarów za granicą? Azjatyckie rządy i tak mogłyby przyrostowo emitować te obligacje, gdy będą gromadzić nowe nadwyżki. Chiny, Japonia, Korea, Singapur i Tajlandia mogłyby porozumieć się, by wydzielić część swoich rezerw, by wyemitować obligacje zdenominowane wedle koszyka walutowego. Zwrot z tych obligacji byłby taki sam lub wyższy niż obligacji skarbu państwa USA, ponieważ emitenci tych obligacji mają lepszą zdolność spłaty niż rząd Stanów Zjednoczonych.
Problemem dla inwestorów jest ocena ryzyka politycznego w Azji. Rządy talibów w Afganistanie i Pakistanie będą trwać, ale rola tych państw w emisji i zarządzaniu obligacjami azjatyckimi będzie symboliczna. Kolejny wybuch trujących gazów w japońskim metrze nie podkowie zdolności Japonii do wywiązania się ze zobowiązań. Ryzyko jest relatywne. Postawiłbym raczej na chińskie władze - które zignorowały przewidywania sekretarza skarbu USA Hanka Paulsona sprzed 18 miesięcy, że ryzykują utratę bilionów dolarów potencjału gospodarczego jeśli nie uwolnią swoich rynków kapitałowych. Wydaje się to mądrzejsze od pokładania nadziei w Bogu, że Stany Zjednoczone niebawem odnajdą wiarygodny model wzrostu gospodarczego i regulacji instytucji finansowych.
Dla tych, którzy są obeznani w rynkach papierów dłużnych może to nie wydawać się rewolucyjną propozycją. I nie nią nie jest. Wiele rządów azjatyckich emituje obligacje we własnych walutach. Ich jakość jest różna. Zwroty z obligacji azjatyckich, w połączeniu z ich nieprzewidywalnością, wypada gorzej w porównaniu z państwowymi papierami dłużnymi USA, mierząc rynek do rynku. Jednak ogół bonów z Azji daje o wiele bardziej pozytywny obraz. Częścią problemu jest historyczna percepcja, utrwalana przez agencje ratingowe, że wszystkie państwa azjatyckie są dłużnikami, tak jak stało się to w przypadku USA. Teraz niektóre z tych krajów są gotowe udzielać pożyczek. Nadszedł czas, by zebrały nadwyżkę, która należy się im jako pożyczkodawcom. Wartość ich pożyczek będzie lepiej chroniona, jeśli podejmą wspólną decyzję.
Ich wspólne obligacje mogłyby być sprzedawane w Tokio, Singapurze i Hong Kongu. Te papiery przyczyniłyby się do rozwoju zdrowych rynków kapitałowych w regionie, które pozostałyby s