Kończymy sesję tuż nad wczorajszym minimum, które było jednocześnie minimum rocznym. Podaż ma niezaprzeczalną przewagę, ale wiadomo że ta sytuacja musi się kiedyś skończyć. Zadałem sobie trud, aby policzyć inflację w ostatnich 15 latach, oraz porównać ją z wykresem WIG. Wybrałem akurat ten indeks, ponieważ w jego skład wchodzą wszystkie spółki, notowane na naszym parkiecie, podczas kiedy WIG20 jest indeksem tak naprawdę tylko „flagowych” akcji i często zmienia skład. Otóż ostatniego dnia 1993 roku WIG miał wartość
12 439. Gdyby zindeksować go o zmiany cen konsumpcyjnych (CPI), to 30 czerwca 2008 roku powinien mieć wartość 41 324. Tymczasem rzeczywista wartość indeksu WIG w dniu 30.06.2008 wyniosła... 41 146. WYKRES WIG-INFLACJA Oznacza to, że bessa ostatnich 12 miesięcy przeceniła
akcje nawet bardziej, niż wynikałoby to z inflacji. Drugi wniosek jest bardziej przygnębiający: polski inwestor w długim terminie nic nie zyskuje na posiadaniu akcji. Równie zyskowne jest dla niego posiadanie oszczędnościowych obligacji skarbowych, a przecież związane są one z zerowym ryzykiem.
Odsuwając na bok astrologię finansową, za to porównując poziomy jakie w przeszłości osiągnął indeks, zauważyłem również, że wartość jaką osiągnął właśnie indeks WIG20 jest dość charakterystyczna. Obecnie WIG20 wynosi 2523 punkty. Podobną wartość (2546) WIG20 osiągnął na koniec sesji 13 czerwca 2006 po dramatycznej, sześciotygodniowej przecenie. Niemal identyczną wartość indeks WIG20 osiągnął u szczytu hossy 2000 roku, kiedy to 10 marca sięgnął 2510 punktów. Po połączeniu tych trzech dat, oraz po porównaniu WIG z wieloletnią inflacją zakładam, że warszawskie indeksy osiągają właśnie swoje minimum. WYKRES