Należy dopowiedzieć, że przywoływanie rocznych wzrostów jest znacznym uproszczeniem zniekształcającym wyniki.
Od końca czerwca 2007 r. do końca lutego 2009 r. nastąpił spadek wartości akcji o ponad 80%. Odreagowanie (wzrost o 78% do końca sierpnia 2009 r.) stanowiło jedynie zmniejszenie wcześniejszych spadków z 80% do 61%. Od sierpnia 2009 do wczoraj wartość akcji bujając się w górę i w dół nie ulegała zmianie. Nadal w porównaniu do czerwca 2007 r. mamy w plecy ponad 62%.
Nie było więc takich wzrostów, które wymagałyby korekty. Nie najlepsza kondycja gospodarki w Stanach nie ma znaczącego wpływu na wartość naszych giełdowych spółek. Owczy pęd w dół to tylko straty na własne życzenie. Właśnie teraz należy inwestować w tańsze (po wycofaniu się grubasów - inwestorów zagranicznych)
akcje. Także skarb państwa mógłby w ramach niewielkiego iterwencjonizmu odkupić część udziałów strategicznych spółek. Sprzedałby je z zyskiem po wywoływanych na własne życzenie "kryzysach".