jb
/ 82.210.148.* / 2010-07-18 11:55
Pięć miliardów złotych zamiast na szybkie łącza może pójść na budowę... kanalizacji i krawężników. Samorządy nie wiedzą, jak ubiegać się o pieniądze na internet, a MSWiA kłóci się z UKE, jak im pomóc
- Od dłuższego czasu próbuję mieć dostęp internetu, ale podłączenie go graniczy z cudem. Jak już raz się udało, to działał dwa tygodnie i przestał, bo kable były za stare. Czy ktoś wreszcie sprawi, że internet trafi na wieś? - pyta pani Joanna spod Żyradowa.
Dziś wchodzi w życie ustawa, która miała zinternetyzować kraj. Rząd nazwał ją szumnie megaustawą. Jak wynika z danych Komisji Europejskiej - dostęp do szerokopasmowych, stacjonarnych łączy ma u nas zaledwie 13,5 proc. obywateli. Gorzej jest tylko (ale zaledwie o 0,5 pkt. proc.) w Rumunii i Bułgarii.
Zgodnie z megaustawą deweloperzy będą musieli kłaść w nowych domach łącza, umożliwiające oglądanie telewizji w jakości HD. Dokument pozwala m.in. inwestorom telekomunikacyjnym kłaść nowe kable w istniejących już rurach kanalizacyjnych czy na słupach energetycznych i skraca absurdalne terminy oczekiwania na decyzje administracyjne do 65 dni (dotychczas takiego terminu w ogóle nie było!).
- Najważniejszym zapisem ustawy jest jednak wsparcie samorządów w inwestycjach telekomunikacyjnych - mówi "Gazecie" Anna Streżyńska, prezes UKE.
Na budowę łączy do szybkiego internetu w latach 2007-13 przeznaczono pięć miliardów złotych. Ich wydawanie do tej pory szło jak po grudzie. Z dokumentów rządowych wprost wynika, że na 28 tys. kilometrów sieci telekomunikacyjnej, która miała powstać, na razie podpisano umowy na 350 km!
- Gminy czy powiaty będą inwestować, jeśli otrzymają fachowe wsparcie, bo - jak przekonuje Wiesław Paluszyński, ekspert Polskiego Towarzystwa Informatycznego - poruszanie się wśród procedur jest dla samorządowców, zwłaszcza z małych miast i wsi, zbyt skomplikowane.
Zgodnie z nowymi przepisami miały powstać specjalne punkty doradcze dla gmin. Za 80 mln zł miał je zorganizować UKE.
I co? Nic.
MSWiA negocjowało z Urzędem umowę, w końcu UKE ją podpisał i odesłał do resortu. Od sześciu tygodni nie ma jednak żadnego sygnału z ministerstwa. W UKE nie wiedzą ani kiedy resort umowę podpisze, ani czy w ogóle to zrobi. A czas goni.
Z informacji "Gazety" wynika za to, że MSWiA chce ściąć budżet na punkty doradcze.
Streżyńska: - Jeśli mała gmina zamierza dać swoim mieszkańcom darmowy internet, to chce to zrobić zgodnie z prawem, nie chce, by UKE, urząd antymonopolowy czy Komisja Europejska zakwestionowały jej działania. Potrzebuje pomocy.
Co teraz? Nie wiadomo. Czy umowa między UKE a MSWiA zostanie w ogóle podpisana? "Obecnie projekt jest analizowany. Trwają rozmowy pomiędzy stronami" - czytamy w przesłanym do redakcji piśmie z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.
- Jeśli punkt doradczy nie powstanie, to będzie to chryja - nie przebiera w słowach Paluszyński. - Do tej pory wsparcia dla samorządów nie było i proszę spojrzeć, jak wykorzystano środki unijne - przekonuje ekspert.
Paluszyńskiemu wtóruje poseł PO Antoni Mężydło, który w sprawie pieniędzy na doradztwo napisał już interpelację do szefa MSWiA.
- Internet to nie są nowe krawężniki czy kanalizacja. Samo w sobie zniechęca to do takich inwestycji, bo przecież zbliżają się wybory samorządowe i każdy chciałby się pochwalić widocznymi osiągnięciami. Jeśli do tego dojdzie brak wsparcia, źle to widzę. Megaustawa w części dotyczącej samorządów będzie w zasadzie martwa - zaznacza poseł. I ostrzega: - Około 5 mld zł przeznaczonych na budowanie internetu może trafić gdzie indziej i stracimy dziejową szansę - zaznacza Mężydło.
----------------------
Takie jest popaprane budowanie dobrobytu na zielonej wyspie. Obiecują w 6 lat zbudować 28tyś km kabli... a po 3 latach zbudowali 350km...
Tak samo będzie z tymi zapowidziami co do budowy torow co doktorek podlinkował.