7,3 mln zł zaległej pensji wypłacił pracownikom krakowski zakład maszyn górniczych po interwencji Inspekcji Pracy. Tyle wyniosła łączna kwota trzech miesięcznych pensji dla 3327 osób. Olsztyńska masarnia dopiero po kontroli przelała na konta 93 pracowników 142 tys. zł za pracę w styczniu i lutym.
A warszawski zakład stolarski przez wiele miesięcy ociągał się z wypłaceniem 370 osobom ponad 1,2 mln zł pensji i odpraw. Przykłady można mnożyć. Państwowa Inspekcja Pracy w ciągu ostatniego półrocza doliczyła się zaległości na sumę 110 mln zł, czyli prawie 62 proc. więcej niż w pierwszym półroczu roku ubiegłego (wówczas: 68 mln zł). A dotyczy to wyłącznie skontrolowanych zakładów. Inspektorzy uważają, że nieuczciwych firm może być znacznie więcej.
Kary nie zniechęcają
W pierwszym półroczu 2010 r. inspektorzy przeprowadzili 50,5 tys. kontroli. Rok wcześniej było ich 42,3 tys. Nałożyli 11,5 tys. mandatów (10,1 tys. w pierwszym półroczu 2009 r.) i skierowali do sądu 2,4 tys. wniosków o ukaranie nieuczciwych pracodawców. (1,8 tys. w 2009 r.). Za nieterminowe wypłaty grozi do 5 tys. zł grzywny, a jeśli sprawa zostanie skierowana do sądu - nawet do 30 tys. zł.
Te kwoty nie odstraszają jednak pracodawców. Tym bardziej że sądy stosunkowo łagodnie traktują sprawców tego rodzaju wykroczeń. Średnia orzekana przez nie w pierwszym półroczu bieżącego roku kara wyniosła 1977 zł, przy możliwościach zasądzenia grzywien do 30 tys. zł. Może w związku z niewielką uciążliwością kar, z 9,2 tys. do 9,8 tys. wzrosła bowiem liczba zatrudniających, u których stwierdzono naruszenia przepisów w zakresie świadczeń przysługujących za pracę. Na podobnym poziomie utrzymała się natomiast liczba pracodawców naruszających przepisy regulujące kwestie rozwiązywania stosunku pracy z przyczyn niedotyczących pracowników: 237 w pierwszym półroczu bieżącego roku; 234 w pierwszym półroczu 2009 r. Zanotowano za to półtorakrotny spadek skarg dotyczących zwolnień z przyczyn niedotyczących pracowników - do 342 w 2010 r. wobec 513 rok wcześniej.
Jak twierdzą inspektorzy, mimo coraz intensywniejszych kontroli wielu pracodawców w kryzysie czuje się zwolnionych z obowiązku terminowego płacenia pracownikom. A ci w obawie o utratę pracy godzą się na przedłużanie terminu wypłaty, z miesiąca na miesiąc powtarzając sobie, że to już ostatni raz. - Wielu za dobrą monetę przyjmuje obietnicę szefa, że już za miesiąc pieniądze na pewno będą. Miesiąc później po raz kolejny zgadzają się na odwleczenie płatności.
W niektórych przypadkach taki stan utrzymuje się wiele miesięcy - mówi Danuta Pawłowska z Głównego Inspektoratu Pracy. I dodaje, że wzrost liczby przypadków niewypłacenia wynagrodzenia za pracę z 45,6 ty. do 54,2 tys. jest niepokojący.
Główny inspektor pracy Tadeusz Zając zapowiada nasilenie kontroli i surowe kary. Uważa bowiem, że część pracodawców oszukiwanie pracowników ma wkalkulowane w swoją działalność. - Mamy systematycznie takich kilkudziesięciu w skali kraju, którzy co roku mają te same problemy, więc po prostu mówimy: koniec. Spróbujemy pomóc im zakończyć działalność - podkreśla Tadeusz Zając.
Ale to wydaje się nie zniechęcać właścicieli zarówno dużych firm, jak i małych zakładów w województwach, gdzie bezrobocie jest tak wielkie, że już sam fakt bycia zatrudnionym wydaje się wartością. Stąd przypadki takie jak w tartaku pod Olsztynem, gdzie 93 pracowników nie mogło się doczekać na płacę za styczeń na łączną kwotę 142 tys. zł. To daje średnio 1526 zł na pracownika, czyli pensję, za którą w tym regionie utrzymują się całe rodziny.
Danuta Pawłowska z Głównego Inspektoratu Pracy zachęca oszukiwanych pracowników do składania skarg w okręgowych inspektoratach pracy. - Najważniejsze to przekazać nam sygnał o nieprawidłowościach - zadzwonić i złożyć skargę. Wiele osób przed złożeniem doniesienia hamuje strach przed utratą pracy. Tymczasem pracownikom, którzy sobie tego życzą, zapewniamy pełną anonimowość. Podczas kontroli inspektorzy nie zdradzają właścicielowi firmy powodów swojej wizyty. A pracodawca może przecież w każdej chwili spodziewać się rutynowej kontroli z naszej strony - zaznacza Danuta Pawłowska. Więcej informacji można znaleźć na stronie GIP: www.pip.gov.pl.
-----------------
Pewnie szefuńcie prezesuńcie zamiast płacić pensje kupują
akcje. A jak przyjdzie kontrola to będa musieli je sprzedać... tylko kto je kupi?