łobi
/ 178.36.58.* / 2011-01-24 13:38
Sprzedaż mieszkań w ostatnim kwartale 2010 roku była najwyższa od
trzech lat, zaś miniony rok był dla deweloperów okresem powrotu do normalności po kryzysowym roku 2009 - podała firma doradcza REAS. Jednak - zdaniem autorów raportu - prognozowanie wzrostu cen w najbliższych kwartałach wydaje się nieuzasadnione, a rok 2011 nie będzie dla deweloperów łatwiejszy niż 2010.
Powrót do normalności - jak napisano w raporcie - był widoczny we wszystkich kluczowych zjawiskach rynkowych: mechanizmach kredytowania hipotecznego, skali podaży, a także popytu uzewnętrzniającego się zarówno w postaci zachowań nabywców, jak i zawartych transakcji.
Wyniki monitoringu rynku przeprowadzonego przez REAS na koniec IV kwartału 2010 wskazują na wyraźny wzrost oferty w większości miast, spowodowany nie tylko wprowadzeniem na rynek nowych inwestycji, ale także wznowieniem sprzedaży w wielu projektach, w których czasowo wstrzymano ją z powodu kryzysu.
"W konsekwencji oferta na sześciu rynkach osiągnęła poziom zbliżony do tego z okresu boomu w I połowie 2008 roku, i jest o 40 proc. wyższa niż rok wcześniej. Stało się tak, mimo że pod względem liczby sprzedanych lokali był to najlepszy kwartał od IV kwartału 2007 roku.
W okresie czterech kwartałów 2010 na analizowanych rynkach sprzedano łącznie prawie 28 tys. jednostek mieszkalnych, a zatem o 22 proc. więcej niż w roku 2009 i o ponad 9 proc. więcej niż w 2008" - napisano w raporcie.
Sygnały napływające z firm wskazują na to, że deweloperzy zamierzają w 2011 roku wprowadzić na rynek więcej nowych inwestycji niż w roku poprzednim.
"Wobec obecnej nadwyżki podaży nad popytem, prognozowanie wzrostu cen w najbliższych kwartałach wydaje się nadal nieuzasadnione" - napisano.
POPYT
Zdaniem autorów raportu obecna skala i intensywność sprzedaży dobrze odzwierciedla uwarunkowania określone przez aktualne ceny, dochody i dostępność kredytów hipotecznych.
"Nadal też nie widać nabywców, którzy poszukiwaliby lokali w tym segmencie w celach spekulacyjnych" - napisano w raporcie.
Zdaniem analityków przyszła sytuacja rynkowa rysuje się jednak "dość mgliście".
"(...) trudno zakładać wzrost cen, zaś przy rosnącej ofercie nawet dość prawdopodobny wzrost łącznej sprzedaży na rynku niekoniecznie przełoży się na lepszą sprzedaż w poszczególnych projektach inwestycyjnych. W dodatku oprocentowanie kredytów hipotecznych raczej wzrośnie, i to zapewne bardziej niż dochody kredytobiorców. Przy tym nadzór bankowy zapowiada kolejne obostrzenia w udzielaniu kredytów, zaś trudna sytuacja finansowa budżetu państwa musi przełożyć się na zwiększone obciążenia podatkowe obywateli" - napisano.
"Wiadomo już, że nie będzie cudownego rozmnożenia środków unijnych, przeciwnie, prawdopodobne są cięcia w funduszach, planowanych na kolejną dekadę. Ta sytuacja wymaga od zarządów i właścicieli firm deweloperskich dużej elastyczności, kreatywności i wyobraźni połączonej z realizmem. Wszystko wskazuje na to, że rok 2011 nie będzie bowiem dla nich wcale łatwiejszy od poprzedniego" - napisano.