brydzia
/ 2008-05-27 09:17
/
10-sięciotysiącznik na forum
9:00 27.05.2008
Otwarcie na rynku terminowym
Brak sesji w Stanach sprawia, że zaczynamy nasze notowania na niewielkich plusach (wzrost o 15 pkt.), które uznajmy za reakcję na wzrost indeksu w Tokio. W sumie nie ma sensu się spierać, na co ta reakcja jest. Ma to małe dla nas znaczenie. Grunt, że bykom wpadło kilka punktów i ponownie zrodziły się nadzieje na zwyżkę cen. Przedstawiciele funduszy inwestycyjnych podobno są zdania, że przed 2012 taka okazja do kupna może się już nie zdarzyć. Czyli co? Niżej niż teraz już przez najbliższe cztery lata nie będzie? Moim zdaniem taka teza jest wielce ryzykowna. Pomijam już aspekt USA i zagrożeń z tym związanych, ale oznaczałoby to kontynuację wcześniejszej hossy, która trwałaby 10 lat. Zresztą ciekawe skąd ta data 2012. Bo będzie Euro2012, czy że przyjmiemy euro? Dla mnie takie opinie branży są tak samo wiarygodne, jak opinie spółek budowlanych i deweloperów o wzroście cen mieszkań. Każdemu zależy na generowaniu popytu na swoje usługi. Czy taka toporna nagonka jest w stanie coś zmienić? O ile jeszcze jestem w stanie przyjąć, że rynek mieszkaniowy nie załamie się, choć może poddać się korekcie, bo tu jednak popyt nadal jest duży, a możliwości Polaków dzięki zwyżce płac powiększają się, to już w przypadku rynku giełdowego takich oczekiwań bym nie formułował. Tu w końcu mamy wiele powiązań z rynkami zagranicznymi i raczej trudno oczekiwać, by rodzimi inwestorzy mieli dźwignąć samodzielnie cały rynek. Tym bardziej drobni, którzy już raz klapsa dostali i teraz zastanowią się dwa razy zanim podejmą decyzję o zakupie jednostek funduszy. To kara dla branży za tą głupią kampanię sprzed roku, który epatowano setkami procent zysku. Jak widać, trudno branży pojąć, że nie każdemu odpowiada ryzyko posiadania akcji. M 42-43