no i widzisz znowu pudło, dopiero po Twoim wpisie się posypało
:( tak jak od 1250 do 2100 z niezachwianą pewnością siebie
twierdziłeś że to tylko odbicie zdechłego kota w bessie teraz aż
do spadków do 1800 będziesz twierdził: spokojnie to tylko
korekta w hossie. Zdanie pewnie zmienisz jak spadniemy poniżej.
Jak widzę preferujesz pewną infantylną typową dla czikenów wizję rynku "nie ma prawa spadać, tylko wiecznie rosnąć bez korekt, inaczej to nie hossa tylko krach za rogiem". Jedna czy dwie sesje ze spadkiem 2% a ty już cały się trzęsiesz i lejesz po nogach ze strachu z wizją wielkiego krachu do 1800, bo Obama chlapnął coś o czym nikt już nie będzie pamiętał za tydzień. Od marca są regularnie takie korekty, były dużo większe, krach jakoś nie przyszedł. Były też dużo większe powody do spadków (bankructwo GM, bezrobocie powyżej 10%) a rynek mimo to nie spadał. Co to jest zresztą spadek 2%, pamiętam jak w 2008 dzień po dniu rynki spadały po 9%. Proponuję założyć lokatę i odpuścić sobie giełdę. Od marca rynek rośnie (mamy właśnie nowy rekord - 2500 na w20) a przy byle korekcie czikeny wywalają akcje, rynek wyrzuca ich poza burtę. Potem zostają poza rynkiem i tylko skamlają a karawana jedzie dalej. No ale rynek jest dla odważnych. Gdybym słuchał każdego czikena napotkanego w sieci to nie zarabiałbym. A tak cierpliwie trzymam
akcje i zarabiam. W tej chwili nawet jak spadnie do 1800 to i tak nie stracę, urwię mi trochę zysków, które i tak sobie odrobię po skończeniu korekty. Ba, nawet dokupię
akcje na takiej promocji bo wciąż mam masę gotówki a akcję dokupuję transzami. Trend od roku jest wzrostowy i nie zmienia się z dnia na dzień na spadkowy tylko dlatego, że czikeny będące poza rynkiem pękają.
Zdanie zmieniłem nie przy 2100 tylko przy 1900. To był punkt graniczny. Zmiana zdania na temat trendu na indeksach nie sprawiła, że dopiero wtedy zacząłem kupować akcje, bo robiłem to już powoli wcześniej, o czym nawet tu pisałem. Poza tym co mnie obchodzi indeks, niektóre moje spółki żyją własnym życiem, rosną jak spada indeks a spadają jak indeks rośnie.
To śmieszne, że o spadkach pisałem od marca do sierpnia, co każdy mi wyrzuca, ale jak o wzrostach piszę od sierpnia do prawie lutego, to już nikt nie poczytuje mi za sprawiedliwość, że nie mylę się co do kierunku rynku. No ale cóż, taka to zwyczajna stara dobra polska zawiść.