Obi-Wan Kenobi
/ 83.5.218.* / 2009-12-11 09:15
Naród bez własności narodem bez przyszłości
Czy państwo bez własnych banków i przedsiębiorstw energetyki może sprawnie funkcjonować?
Skąd będziemy brać dochody budżetowe w następnych latach? I nadal będzie trzeba dopłacać i to słono, do emerytur [z OFE ok. 30 mld zł, z ZUS-u i KRUS-u ok. 50 mld zł rocznie]. Na drogi w najbliższych 5 latach miało pójść 120 mld zł. Trzeba dopłacać do projektów UE w ramach współfinansowania, na co bardzo liczą polscy... przedsiębiorcy. Czy nie zabraknie tych środków? Skąd na to weźmiemy skoro już dziś tak dramatycznie brakuje dochodów podatkowych i do końca roku zabraknie z tego tytułu w budżecie ok. 50 mld zł, a w przyszłym roku blisko 100 mld zł. Prywatyzacja w dotychczasowych wydaniu to przysłowiowe przejadanie pieniędzy, zapychanie kolejnych dziur budżetowych, miotanie się od ściany do ściany, prowizorka i brak przede wszystkim uczciwego bilansu. Państwo polskie będzie pomimo mniej czy bardziej udanej prywatyzacji ciągle potrzebować środków na zaspokojenie podstawowych potrzeb obywateli: emerytalnych, zdrowotnych, edukacyjnych i transportowych.
Mimo prywatyzacji nadal jesteśmy państwem, które z powodu braku środków nie wywiązuje się przyzwoicie z żadnych obowiązków w stosunku do swoich obywateli.
Dojne krowy na zarżnięcie
Ktoś przy zdrowych zmysłach zadaje sobie na pewno pytanie, po co sprzedawać coś co dobrze funkcjonuje i przynosi zyski, daje pracę wielu ludziom, jest jednym z najbardziej znaczących płatników i podatników do budżetu państwa i składek ZUS. I tak spółce KGHM, przysłowiowej kurze znoszącej złote jaja, chce się podciąć gardło, a przy tym i swoją pozycję w firmie - ale po co?
KGHM w ciągu czterech ostatnich lat wpłacił do budżetu państwa 10 mld zł tylko z tytułu dywidendy. Co roku wpłaca też do polskiego budżetu państwa ok. 4 mld zł z tytułu podatków, składek ZUS i innych opłat. W ciągu najbliższych 4 lat wpłaci do budżetu z tego tytułu aż 16 mld zł podatku, a może i więcej. Łącznie, w ciągu najbliższych kilku lat będzie to więc kwota ok. 26 mld zł, a więc 3 kwoty, jaką MSP chce uzyskać ze sprzedaży w roku 2009/2010 wszystkich oferowanych przedsiębiorstw. Ile Skarb Państwa dostanie za sprzedaż 10 proc. akcji KGHM trudno dziś powiedzieć, ale z pewnością nie będzie to kwota 26 mld zł. II kw. br. spółka zakończyła z zyskiem około 1,5 mld zł przy przychodach ponad 5 mld zł.
A przecież sprzedaje się raz, a dochody podatkowe będą jeszcze potrzebne przez lata.
Być może, MSP wychodzi z założenia, że jeśli wszystko posprzedaje, to podatki wcale nie będą potrzebne polskiemu budżetowi. A może całe państwo nie będzie już potrzebne obywatelom? Chociaż polskie stocznie w Szczecinie i Gdyni były już prywatyzowane, to i tak z długami wróciły do Skarbu Państwa i na garnuszek polskiego podatnika. Teraz nie wiemy tak naprawdę, kto kupił stocznie, ale wiemy, że nie zapłacił. Przecież polski LOT też był już prywatyzowany na rzecz Szwajcarów... Mieliśmy nie byle jakich fachowców od prywatyzacji m.in. J. Lewandowskiego i E. Wąsacza - który aktualnie, między innymi na łamach „Gazety Wyborczej”, radzi jak fachowo prywatyzować, choć sam znalazł się w kręgu zainteresowań prokuratury i Trybunału Stanu właśnie z powodu prywatyzacji. Powtórka kłopotów i skandali murowana. Dziś rząd i MSP sprzedają resztówki 2-3% banków za kwoty idące w setki milionów zł.
Za 3 proc. Pekao SA dostał 1 mld 100 mln zł, a za niecałe 2 proc. akcji BZ WBK 167 mln zł. Czyli bierzemy dziś za kilka procent akcji tyle co kiedyś braliśmy za 50, a nawet 100 proc. akcji, czyli za całość sprzedawanych, prywatyzowanych banków. To kiedy się prywatyzuje, a nie tylko jak, ma bardzo istotne, wymierne finansowe znaczenie.
Zagwarantowanie budżetowi państwa stabilnych dochodów to obowiązek każdej władzy.
Wygląda na to że na najbliższych wyborach prezydenckich problemy Polski miałyby się zakończyć. Powstaje jednak pytanie, co po tych wyborach?