Kurs franka rośnie, ale raty spadają
Media sieją panikę: dramat kredytobiorców, drastyczny wzrost rat kredytowych, frank rekordowo drogi! - czytamy w nagłówkach. To prawda, że kurs franka szwajcarskiego znacząco się umacnia. Media zapominają jednak - albo nie chcą pamiętać - że w ostatnich miesiącach systematycznie malało oprocentowanie kredytów frankowych. Efekt: raty spadają, a nie rosną.
Media sieją panikę: dramat kredytobiorców, drastyczny wzrost rat kredytowych, frank rekordowo drogi! - czytamy w nagłówkach. To prawda, że kurs franka szwajcarskiego znacząco się umacnia. Media zapominają jednak - albo nie chcą pamiętać - że w ostatnich miesiącach systematycznie malało oprocentowanie kredytów frankowych. Efekt: raty spadają, a nie rosną.
Podam swój przykład. Spłacam kredyt hipoteczny denominowany we frankach szwajcarskich. W ostatnim kwartale oprocentowanie mojego kredytu wynosiło 4,16 proc. (marża 1,2 pkt. proc. i stopa LIBOR 2,96 proc. z końca września 2008 roku).
W grudniu zapłaciłem ratę wysokości 2 630 zł (922,33 franków). Dzisiaj oprocentowanie mojego kredytu wynosi już 1,86 proc. i będzie obowiązywać w całym pierwszym kwartale 2009 roku. Rata we frankach to teraz 677,38. Pozostały mi 383 miesiące do spłaty. Nawet przy kursie franka 3 zł płacić będę ratę wysokości 2 032,14 zł, czyli aż o 600 zł mniej. Oczywiście duże znaczenie ma kurs franka, po jakim kredyt został wypłacony. W moim przypadku było to 2,35 zł.
O jakim więc wzroście rat mowa? Dlaczego dookoła słyszę tylko bezsensowne sianie paniki? Osoby, którym banki jeszcze nie obniżyły oprocentowania (np. PKO BP, Fortis Bank) muszą chwilę na to poczekać, ale obniżka nastąpi. To kwestia procedur bankowych i momentu, kiedy zaciągnęliśmy kredyt.
Jedynym zagrożeniem dla kredytobiorców wydaje się teraz hiperinflacja na świecie i powrót do podwyżek stóp procentowych. Jest to jednak mało prawdopodobne.
Kredytobiorcy powinni dziękować Narodowemu Bankowi Szwajcarii, który w porę obniżał koszt pieniądza. W innym razie moglibyśmy mówić o prawdziwej tragedii. Wysokie oprocentowanie w połączeniu z mocnym frankiem byłoby mieszanką wybuchową (z punktu widzenia makroekonomii jest to możliwe). Dzisiaj nie jest tak źle.