nagminnie wielu zarzuca mi tu, że uważam się za doskonałego, że twierdzę, że nie popełniam żadnych błędów itd. jest to oczywiście bzdurą, poniżej wypisuję co zrobiłem źle w ciągu ostatnich kilku lat i co sobie wyrzucam
- trzymałem bre bank prawie całą hossę 2003-2007 i zamiast zgarnąć naprawdę niezłe zyski w 2007, trzymałem go jeszcze całą bessę 2008 i sprzedałem dopiero na wiosnę 2009. wtopy na nim nie miałem ale dopuściłem do sytuacji, że zżarło mi lwią część zysków a mój błąd polegał na tym, że zrezygnowałem z tej spółki dopiero tak późno (z określonych powodów)
- całą wiosnę 2009 nie wierzyłem w to, że długoterminowy trend na rynkach odwrócił się, co akurat jest znane, bo moi oponenci ciągle tu po tym jeżdżą. nie uważam tego za wielki błąd, bo nikt nie wiedział tak naprawdę na wiosnę 2009, że bessa skończyła się, no ale ja mylnie uważałem, że nie skończyła się i choć kupowałem
akcje na wiosnę 2009 (a lotos to nawet od 2008) to nie za wszystko. dopiero w lato 2009 wpompowałem dużą część w spółki, które sobie wcześniej wytypowałem
- nie kupiłem kghmu w 2008 i na początku 2009 jak był naprawdę tani
- nie kupiłem intercars w tym samym czasie, kiedy kosztował naprawdę okazyjne 20 zeta, choć był zaplanowany do mojego portfela. potem poszedł na 70 i wciąż sobie pluję po tym w brodę
- nie kupiłem kernel w ten sam sposób w jaki nie kupiłem intercars
- na wiosnę 2009 kupiłem euromark za 1 z groszami i sprzedałem za 2 z groszami bo zwątpiłem w perspektywy tej spółki. tymczasem gdybym trzymał do dziś miałbym na tej imprezie 400% zysku
- przegapiłem ostatni rajd na obligacjach polskich, który był chyba największy od dekady, gdyż licząc się ze zwałą w maju i sierpniu odessałem dużą część zamrożonej gotówki z obligacji aby przerzucić w tanie
akcje. krachu przez grecję jednak nie było i czysta gotówka "w ręku" nie załapała się na rajd na obligacjach. zyski z obligacji nie są rewelacyjne ale w porównaniu z niespożytkowaną gotówką, która sama w sobie nie zarabia, zawsze byłby to jakiś większy zysk
- w 2004 roku, czyli gdzieś w początkach swej "kariery" rynkowej angażowałem się głównie w daytrade co oczywiście skończyło się na wtopach (stąd moja awersja do dt i krótkoterminowego podejścia do rynku). w tym czasie na dłuższy termin trzymałem niewiele spółek choć to właśnie tę strategię powinienem wtedy rozwijać
- obecnie mam taką wadę, że bardzo powoli podejmuję decyzje inwestycyjne, co sprawia, że część okazji przechodzi mi koło nosa. vide wyżej o intercars, kernel i kghm
mógłbym kontynuować ale wystarczy. i niech mi teraz po tym rachunku sumienia tu nikt nie pisze, że uważam się za nieomylnego i tylko zarabiam