Nie ma się co podniecać tym jednodniowym wzrostem u janków. Przypominam, że ileś wcześniejszych sesji było spadkowych, więc jest to zwykłe techniczne odbicie a poziom 900 został osiągnięty już 4 maja. A dziś jest 26 maja. Czyli to już miesiąc kręcenia się w kółko w jednym miejscu. Podniecanie się zielenią dziś nic tu więc nie da bo nawet dzisiejsze wzrosty nic nie wnoszą do obrazu całej sytuacji. Rynek po prostu po iluś dniach cofania się odreagowywuje. SP500 odbija się już miesiąc jak piłka od rejonu 920-930 a obroty zmalały tam w ciągu maja do drastycznie niskich poziomów (idealna powtórka sytuacji sprzed zwały do 666 na SP500). Mimo obecnych wzrostów tak naprawdę coraz mniej chętnych do kupowania akcji i przy tak anemicznym popycie rynek może tylko odreagowywać a nie trwale iść w górę. Nawet jak w tej chwili patrzę na najlepsze oscylatory (MACD, RSI, ROC, Stochastic STS) to zupełnie nie potwierdzają one tych wzrostów, a wręcz je negują wskazując na ich zerowy potencjał w sensie trwałości. Ciekawe też, że tak entuzjastycznie reagująca ropa nie chce dziś szaleć i mimo tej odbitki zachowuje sceptycyzm będąc cały czas na minusie lub w rejonie zera. Sprawa jest oczywista - to tylko techniczne odreagowanie i nic więcej.
U nas sytuacja identico. Poziom 1900 był wybijany już na początku maja a teraz jesteśmy 100 punktów niżej.
Technicznie sytuacja nie sprzyja bykom bo im dłużej rynek pozostaje pod oporami to tym szybciej rośnie szansa na realizację zysków. Ochotę do tego zaczyna być widać coraz częściej.
Dziś indeks zaufania konsumentów wzrósł wyżej od prognoz. Jakby ktoś zapomniał to wskaźnik ten powstaje w oparciu o ankietę przeprowadzaną w 5000 gospodarstw domowych. No cóż, Amerykanie to społeczeństwo telewizyjne, podobnie jak my, skoro Obama mówi im, że będzie lepiej to tak też zadeklarowali w sondażu. Ale jak to mawia Kuczyn - Amerykanie co innego mówią a co innego robią. Nawet jak się wierzy, że będzie lepiej to od samej tej wiary jeszcze lepiej być nie musi, skoro nie ma się już za co tak naprawdę kupować, bo się po uszy tkwi w długach. Wskaźnik ten niewiele więc wnosi poza nadzieją, na której są robione te wzrosty (sam nadzieje trwałej hossy nie przywrócą). Twarde dane z rynku nieruchomości, pracy i produkcji, nie oparte na żadnych nadziejach, pokazują jednak twardo w ostatnich tygodniach, że żadnej realnej poprawy tak naprawdę nie ma. Indeks zaufania konsumentów pokazuje więc tylko tyle, że medialna hucpa o poprawie (a co mają im mówić) wpływa na Amerykanów. I nic więcej nie pokazują. Kiedy oczekiwana poprawa nie nastąpi bo zobaczą, że zamiast tego i tak pogarsza się, to wtedy przyjdzie bardzo silne rozczarowanie, jak to zresztą było wielokrotnie w tym kryzysie.