amigo2
/ 2008-09-23 10:05
/
Regulamin forum!
INWESTOR ZIOBRO))))))
Podczas studiów namiętnie grał pan też na giełdzie…
To prawda. Lubiłem to. Giełda dawała mi poczucie niezależności finansowej. Trafiłem tak szczęśliwie, że pieniądze, które inwestowałem, przynosiły przyzwoity dochód. Była niemal nieustanna hossa. A ja byłem ryzykantem, nie balem się odważnie inwestować! Gdy wygrywałem, to się cieszyłem, gdy przegrywałem, to oczywiście nie byłem zachwycony, ale się nie załamywałem.
A skąd pan wziął te pierwsze pieniądze, żeby zainwestować? Studenckie stypendium?
Nie. Pożyczył mi dziadek. Zarobiłem dość szybko na tyle dużo, że mogłem oddać dziadkowi, to, co było jego, a sam zacząłem brać kredyty. Pieniądze z banku do biura maklerskiego przenosiłem przez krakowski Rynek w kieszeniach sportowej kurtki. Nie było wówczas odpowiednio szybkich przelewów, a czas grał rolę... Każdy dzień zaczynałem od czytania analiz giełdowych. Czułem się wówczas takim poważnym, zawodowym graczem. I nagle doszło do krachu!
Dużo pan stracił?
Dobrze ponad sto tysięcy złotych. Miałem jakieś przeczucie i chciałem się wycofać, ale moja narzeczona wymarzyła sobie dla nas domek w Krakowie. A ja chciałem kupić bmw, żeby spełnić młodzieńcze marzenie. Oglądałem już nawet samochód w salonie. Niewiele brakowało, żeby był i domek, i bmw. Postanowiłem raz jeszcze zaryzykować i to był jeden raz za dużo. O jeden most za daleko…
I nie starczyło ani na domek ani na samochód?
Przegrałem dużo, ale to, co zostało, i tak wystarczyło na mieszkanie i na najlepsze narty… Po stracie finansowej postanowiłem się zdystansować, kupiłem kilka skrzynek piwa i w jednym z domów studenckich urządziłem huczną imprezę.