Tydzień publikacji danych makro w USA rozpoczął się w poniedziałek od danych o dynamice dochodów i wydatków Amerykanów. W obu wypadkach istnieją obawy, że obraz sugerowany przez obie zmienne jest fałszywy. W obu przypadkach zanotowano wzrost, co mogłoby sugerować, że sytuacja Amerykanów się poprawia.
Jedną z ważniejszych publikacji była wartość wskaźnika ISM liczonego dla sektora przemysłu. Spodziewano się spadku wskaźnika, a tymczasem ten w przybliżeniu utrzymał wartość sprzed miesiąca. Jest ona oczywiście niska i zdecydowanie mniejsza od poziomu 50 proc. który oddziela wzrost od spadku aktywności, ale brak pogłębienia spadku wskaźnika może być wskazówką, że gospodarka właśnie przeżywa apogeum kryzysu.
Poniedziałkowa wartość wskaźnika ISM była także ważna z punktu widzenia piątkowego raportu o stanie rynku pracy. Spadek subindeksu zatrudnienia wskazywał na możliwość rewizji wstępnych prognoz dotyczących wymowy piątkowego raportu. Ostateczna prognoz była jednak możliwa dopiero po zapoznaniu z środowym raportem ADP oraz wartością wskaźnika ISM liczonego dla sektora usług, a w szczególności jego subindeksu usług.
Warto też zwrócić uwagę na dane czwartkowe dotyczące dynamiki zamówień w przemyśle.
Tu mamy drugi z rzędu spadek tempa pogarszania się sytuacji. Dla optymistów może być to sygnał, że najgorsze mamy za sobą
To co w poniedziałek było najbardziej przygnębiające, to dane o dynamice wydatków na inwestycje budowlane. W styczniu wydatki spadły o 3,3 proc. Opublikowano także rewizje danych za poprzednie miesiące – rewizje negatywne. Te rewizje mogą sprawić, że trzeba będzie obniżyć prognozę ostatecznej dynamiki PKB w IV kwartale poniżej 6,2 proc. (obecnie mówi się o spadku w tempie 6,5 proc.).
Obecnie oczekuje się, że PKB w I kwartale 2009 spadnie w tempie ok. 5 proc. rocznie.
Wtorek -zmiana liczby podpisanych umów kupna/sprzedaży domów w USA skupiła na sobie uwagę inwestorów. I słusznie, bo okazało się, że liczba umów spadła mocniej niż się spodziewano. Jest to kolejny sygnał za tym, by uzbroić się w cierpliwość, bo na poprawę sytuacji na amerykańskim rynku nieruchomości trzeba będzie jeszcze poczekać.
Środa - rankiem pojawiła się wartość wskaźnika PMI dla sektora usług strefy euro. Tu była malutka poprawa względem prognoz, choć względem poprzedniego miesiąca zanotowano spadek.
Pół godziny później pojawiła się publikacja planowanych zwolnień z pracy. Okazało się, że zmalała ona względem wcześniejszych miesięcy. To był pierwszy, ale bardzo słaby, sygnał, że sytuacja na rynku pracy zamiast szybko się pogarszać, będzie się pogarszać wolniej. Nie potwierdzał tego raport ADP, ale tu nie należało oczekiwać pociechy, bo raport dotyczył przecież czasu przeszłego, a wiadomo, że na razie na rynku pracy jest ciężko. Raport ADP sugerował spadek liczby miejsc pracy w sektorze prywatnym o ok. 700k. Tego samego dnia pojawiła się wartość wskaźnika ISM liczonego dla sektora amerykańskich usług. Wskaźnik wprawdzie spadł, jak oczekiwano, ale jego składowa zatrudnienia lekko wzrosła, co także odebrano jako sygnał możliwej poprawy. Już po naszym zamknięciu pojawiła się Beżowa Księga, czyli raport Fed o stanie gospodarki, ale tu niczego nowego nie ujawniono.
W czwartek poznaliśmy rewizję danych dotyczących dynamiki PKB strefy euro w IV kwartale 2008 roku. Niespodzianki nie było. Nie zaskoczyły także europejskie banki centralne. Zarówno ten na wyspie, jak i ten kontynentalny obniżyły stopy procentowe o 50 pkt. bazowych. Obecnie główna stopa Banku Anglii wynosi 0,5 proc., a ECB 1,5 proc. Obniżka w strefie euro uaktywniła członków naszej RPP, by ogłosić, że miejsce na dalsze obniżki nadal istnieje. Z wypowiedzi kilku „radnych” można wywnioskować, że obniżki mają szansę się pojawić, ale nie będą raczej przekraczały 25 pkt. bazowych.
Czwartkowego dane w USA przyniosły dość znaczącą rewizję dynamiki wydajności pracy w IV kwartale 2008 roku. Okazuje się, że zamiast wstępnie publikowanego wzrostu o 2,8 proc. w wyniku rewizji mamy spadek o 0,4 proc. Negatywna rewizja była oczekiwana, bo zapowiadała ją wcześniejsza publikacja dynamiki PKB.
Czwartek to także cotygodniowy raport o liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Zanotowano pewną poprawę względem danych z poprzedniego tygodnia, ale to oczywiście zbyt mało, by ogłosić fakt wyhamowywania tempa redukcji etatów. Jednak jeśli przyjmiemy, że ostatnie obserwacje co do spadku liczby planowanych zwolnień oraz wzrostu subindeksu wskaźnika ISM mają cokolwiek oznaczać, to trzeba przyjąć, że przyszłomiesięczny raport o stanie rynku pracy będzie nieco lepszy od tego za luty.
Sam piątkowy raport nie pozostawia wiele pola manewru na interpretacje. Dane za luty były kiepskie, tak jak tego spodziewał się rynek. Dokonano także negatywnej rewizji danych za poprzednie miesiące sumarycznie powiększając skalę spadku liczby etatów o dodatkowe 160k. W efekcie mamy cztery miesiące spadku zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o około, lub więcej niż 600k
[Ten komentarz został zgłoszony do usunięcia przez 2 osoby - anonim_03, zbig$.]