Ostatnio znowu piszą bzdury jaka to tragedia, że na drogach giną ludzie i trzeba walczyć z piratami drogowymi.
W 2010 kierowcy zapłacili 50 miliardów podatkó związanych z używaniem samochodów.
Na budowę dróg budżet wydał 8 miliardów. co daje zysk 42 miliardy.
W Szwecji byłęm szykanowany przemisami jakie marzą się redaktorzynom. W efekcie jeździłem przepisowo co wiązało się, ze spadkiem spalania o 1/3. W tych 50 miliardach 24 miliardy to akcyza, która jest wprostproporcionalna do zużycia paliwa.
VAT w paliwie podobnie, trudno oszacować inne wydatki związane z samochodem a więc zużycie części, naprawy powypadkowe i kupno nowego samochodu... ale myślę, że można przyjąć że to również spadnie o 1/3.
Tak więc wymuszenie na kierowcach przepisowej jazdy zmniejszy wpływy do budżetu o 17 miliardów. Jeśli wydatki na drogi zmniejszy się o połowę to nadal budżet będzie stratny 13 miliardów.
Czy aż tyle uda się ściągnąć z mandatów wątpię, bo albo połowa kierowców by straciłą prawo jazdy co by pociągnęło dalsze ograniczenie wpływów o 17 miliardów, albo by wszyscy jeździli jak łosie i mandatów nie płącili i tak jak napisdałem powyżej mniej wydawali.
Tak więc jak żęd nie chce pogłębić dziury budżetowej to niech promuje szybką jazdę.