Wielu graczy ma (za) dobrego nosa
Adrian Boczkowski, Maciej Zbiejcik
11.08.2008 07:49
Przybywa spółek, których kursy rosną przed ujawnieniem ważnych komunikatów. W grę wchodzi dobre przeczucie kupujących lub insider trading
W ostatnich tygodniach na warszawskiej giełdzie doszło do wielu tajemniczych i gwałtownych wzrostów kursów niektórych spółek. Zbyt często poprzedzały one publikację w ogólnie dostępnym serwisie Emitent ważnych dla firm komunikatów. Czasami można to wytłumaczyć zwykłymi spekulacjami inwestorów lub chociażby dobrym przeczuciem kupujących. Czasami nie można jednak wykluczyć, że ktoś wykorzystuje po prostu poufne informacje. Taki scenariusz zakłada, że zanim komunikaty ujrzą światło dzienne, lepiej poinformowani inwestorzy mogą wcześniej skupować akcje, aby następnie z dużym zyskiem odsprzedać papiery, kiedy kursy wystrzelą już po upublicznieniu cenotwórczych zdarzeń. Z procederem insider trading stara się walczyć Komisja Nadzoru Finansowego czy GPW, ale na razie — bez znaczących rezultatów.
Przykładów dziwnego zachowania się kursu tuż przed podaniem ważnej informacji można mnożyć. My wybraliśmy najbardziej spektakularne z ostatnich tygodni. Chodzi o Midasa, którego spółka zależna podpisała umowę z Centertelem, NFI Magna Polonia (podpisał list intencyjny z ukraińskim bankiem), czy Groclin, który sprzedał klub piłkarski (wszystkie trzy przypadki opisaliśmy obok). Oto inne przypadki dziwnego zachowania się kursu spółek.
Skoki kursu Petrolinvestu z portfela Ryszarda Krauzego, który zamierza wydobywać ropę, mogą mieć prozaiczną przyczynę, o której wiedziało do tej pory niewiele osób. To one mogły mocno wpływać na kurs spółki. Okazuje się, że wybicia kursu spółki z ostatnich miesięcy, nawet o kilkadziesiąt procent, są bardzo silnie skorelowane z wyjazdami służbowymi Pawła Gricuka, prezesa Petrolinvestu, szczególnie do Kazachstanu. Kupujący wtedy
akcje mogli liczyć na podpisanie przełomowych kontraktów. Ich aktywność podczas urzędowania prezesa w Polsce zwykle dramatycznie maleje.
W ostatnich tygodniach niespodziewaną zwyżką popisał się kurs Mispolu.
Akcje producenta konserw i dań gotowych w drugiej połowie lipca zyskały niemal 100 proc.
Tutaj brakuje na razie przesłanek takiego wybicia. Być może chodzi po prostu o zwykłe odreagowanie kursu po rocznej bessie.
— Nic spektakularnego wewnątrz firmy się nie dzieje. Inwestorzy mogli uznać, że nasza spółka jest tania i atrakcyjna w porównaniu z konkurencją. Wycena Mispolu była bowiem śmiesznie niska. Jego majątek trwały pomniejszony o dług wynosił około 100 mln zł, a wycena rynkowa opiewała na 40 mln zł. Dlatego mogła zebrać się grupa większych inwestorów prywatnych, która uznała nasze
akcje za niedoszacowane — ocenia Marek Piątkowski, prezes Mispolu.
Udało nam się wytłumaczyć również tajemniczą mocną przecenę PGNiG podczas środowej sesji. Z naszych informacji wynika, że insiderzy z gazowej spółki wyjawili kilku analitykom, że wyniki PGNiG z drugiego kwartału będą znacznie niższe, niż sądzą (oficjalne ogłoszenie wyników ma nastąpić dopiero 13 sierpnia). „Wtajemniczeni” puścili informację dalej, co potwierdziło kilku maklerów. Ich duzi klienci nie próżnowali i postanowili rozstać się z akcjami gazowego potentata. Za kilka dni się okaże, czy doszło do wycieku informacji poufnej, czy też innego przestępstwa — manipulacji. Według naszych informacji, przygląda się temu KNF.
Więcej w poniedziałkowym „Pulsie Biznesu”.