Podaż energii w Norwegii jest ograniczona za sprawą rekordowo niskich poziomów rezerwuarów wody w hydroelektrowniach, a dostawy dla dużych użytkowników przemysłowych mogą zacząć podlegać racjonowaniu, podał w czwartek operator narodowej sieci energetycznej.
Statnett podał, że istnieje 20-procentowe prawdopodobieństwo racjonowania energii dla dużych zakładów przemysłowych, takich jak producent aluminium Norsk Hydro. Operator podniósł swoją ocenę sytuacji energetycznej w południowej Norwegii do „napiętej” z „trudnej”.
W północnej Norwegii ocena została podniesiona do „trudnej” z „normalnej”.
„Jesteśmy w gorszej sytuacji niż chcielibyśmy być”, powiedziała rzeczniczka Statnett, Irene Neldal. „W rezerwuarach pozostało bardzo niewiele wody, a my jesteśmy bardzo uzależnieni od hydroenergii”.
Norwegia produkuje całą swoją elektryczność w hydroelektrowniach i handluje nią na skandynawskiej giełdzie energetycznej.
Rezerwuary w tych elektrowniach znajdują się na rekordowo niskim poziomie, po części za sprawą niższych niż zazwyczaj temperatur i mniejszych opadów w ostatnich miesiącach, przez co rezerwuarów nie udało się uzupełnić.
Kluczowym czynnikiem będzie czas wiosennej odwilży i to, czy pogoda będzie chłodniejsza niż zazwyczaj, podał Statnett.
“Ponieważ w rezerwuarach pozostało niewiele, będziemy dużo bardziej zagrożeni, jeżeli wiosenne roztopy przyjdą zwykle niż później”, powiedziała Meldal.
“Zazwyczaj jest to koniec kwietnia lub początek maja. Ale jeżeli przesunie się to o tydzień lub dwa, będziemy bardziej zależni od warunków pogodowych niż zazwyczaj”.
------------------
Przez dekadę klimat się ocieeplał i wszyscy przyzwyczaili się do kożyści jakie z tego płynęły.
Teraz klimat się oziąbia i gospodarka to odczówa.
Czas rozliczyć ekologików z mitu globalnego ocieplenia.
Po pierwsze emisja CO2 nie ma ze zmianami klimatu nic wspólnego.
Po drógie im cieplej tym lepiej.
UE powinna wprowadzić dopłaty do emisji CO2 zaś wszyscy ekologicy powinni płacić podwójne podatki.