Pomimo słabej gospodarki USA wyniki spółek w Stanach zrobiły historyczny szczyt (pomijam to, że kosztem drakońskich cięć a nie zwiększeniem przychodów)
No więc giełda w USA rośnie coraz wyżej bo próbuje to wycenić. Wielu dziwi się jak giełda może rosnąć przy słabych gospodarkach ale ją interesują przede wszystkim wyniki spółek a nie całe gospodarki stąd mamy taki paradoks
Wyniki spółek są na historycznych rekordach a razem z nimi giełda ale powstaje pytanie: jak długo może to potrwać? Zawsze gdy słyszę, że coś jest na rekordach od razu włącza mi się sceptycyzm. No bo nie można ciągle bić rekordów, granica zawsze wtedy jest już blisko i pokonanie jej coraz bardziej graniczy z niemożliwością
No więc można podniecać się nowymi rekordami giełdy i wyników spółek ale to jest już zajęcie dla leszczy bo wiadomo, że już zbyt wiele nie urośnie. Za to ryzyko, że cykl odwróci się w drugą stronę jest ogromne. Tak tak - wyniki spółek są cykliczne a nie linearne: od dołka do górki bez linii prostej
Dlatego w tej chwili wolałbym kupić
akcje hiszpańskie czy włoskie niż amerykańskie lub niemieckie. Te pierwsze są bowiem w dołku cyklu i mają przed sobą dużo więcej wzrostu niż amerykańskie, które są w górce cyklu
Oczywiście anale i leszcze kompletnie nie rozumieją już tej cykliczności i podniecają się tylko nowymi szczytami. Proces kupowania na górce i sprzedawania w dołku będzie trwał wiecznie
Bańka na Nasdaq i niedawna bańka na Apple to przykłady z brzegu? Tam też były nowe szczyty, nowe rekordy i masa zapakowanych na górce, którzy popłynęli
Tak więc jestem niedźwiedziem nie dlatego, że jest źle ale dlatego, że jest tak dobrze. Bo wtedy właśnie zaczyna się bessa i recesja