Będzie najgorzej od 60 lat
W środę międzynarodowe organizacje ostrzegły, że światowa gospodarka w tym roku będzie miała najgorsze wyniki od ponad 60 lat. Istnieje ryzyko, że pracę straci 50 milionów osób.
Globalny kryzys finansowy
Międzynarodowy Fundusz Walutowy poinformował, że w 2009 roku światowa produkcja według rynkowego kursu wymiany, spadnie po raz pierwszy od czasu drugiej wojny światowej.
To stanowi ogromną redukcję - o ponad 1,5 punktu procentowego - wobec poprzedniej prognozy MFW na ten rok, i to pomimo uwzględnienia po raz pierwszy rządowych pakietów stymulacyjnych.
Tymczasem w Genewie Międzynarodowa Organizacja Pracy stwierdziła, że globalna recesja doprowadzi w tym roku do „dramatycznego wzrostu” bezrobocia, co z pewnością przełoży się na dodatkowych 18 - 30 milionów bezrobotnych i ponad 50 milionów „jeśli sytuacja dalej będzie się pogarszać”. Dodatkowe 50 milionów osób bez pracy spowoduje wzrost ogólnej liczby bezrobotnych do 230 milionów, czyli 7,1 procenta siły roboczej na świecie.
- Stoimy w obliczu globalnego kryzysu pracy - powiedział Juan Somavia, dyrektor generalny MOP.
Te prognozy pomogły stworzyć ponury nastrój, gdy prezesi firm i politycy rozpoczęli doroczny szczyt Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.
Przywódcy gospodarczy i przedstawiciele biznesu, którzy spotkali się w szwajcarskiej miejscowości, podkreślili drastyczność globalnej recesji, wyrazili niezadowolenie wobec braku skutecznych instytucji globalnych, które złagodziłyby kryzys, a także swoje obawy, że wzrost rządowych wydatków i obniżki podatków mogą nie wystarczyć, by pobudzić gospodarkę.
- Jestem przekonany, że stoimy również w obliczy kryzysu rządów zarówno na poziomie krajowym jak i międzynarodowym - powiedział Kofi Annan, były sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych, który współprzewodniczy szczytowi.
Werner Wenning, prezes Bayera, niemieckiej grupy farmaceutycznej, znalazł się wśród osób, które stwierdziły, że nie spodziewają się, by podczas tego tygodniowego wydarzenia znaleziono jakiekolwiek rozwiązania.
Zdaniem Stephena Roacha, prezesa Morgan Stanley Asia, problem tkwi w tym, że amerykański konsument jest dopiero na pierwszym etapie odzyskiwania równowagi, które potrwa wiele lat i spowoduje spadek konsumpcji oraz wzrost oszczędności.
Tymczasem, Chiny, które są światową fabryką, będą miały problemy ze zwiększeniem produkcji, „ponieważ podobnie jak reszta Azji, chińska gospodarka uderzyła w mur”.
Ta cecha zsynchronizowanej i połączonej recesji została podkreślona w Waszyngtonie przez MFW. Jak przewiduje organizacja, rozwinięte gospodarki skurczą się w 2009 roku o 2 procent, przy czym najbardziej ucierpi Wielka Brytania. W 2010 roku można spodziewać się jedynie niewielkiego wzrostu gospodarczego, ponieważ świat wpadł w błędne koło powstałe „pomiędzy sektorami gospodarki realnej i sektorami finansowymi”.
Autor: Chris Giles