Pani Halina sprzedała w ub. roku samochód. Teraz ma klopoty, bo nabywca nie przerejstrował auta, za to kradł na jej konto paliwo na stacjach benzynowych.
- Zapłacił za auto uczciwie - mówi o transakcji częstochowianka. Pokazuje umowę sprzedaży forda datowaną na 26 maja 2010 r.
Dwa tygodnie później zapukali policjanci. - Powiedzieli, że kierowca tego auta ukradł paliwo na stacji benzynowej, co zarejestrowały kamery. Musieliśmy się gęsto tłumaczyć, że forda sprzedaliśmy Bartoszowi U. z Gnaszyna - opowiada Paweł, syn pani Haliny. Wizytę przyjęli spokojnie, choć od policjantów usłyszeli, że auto sprzedali notowanemu osobnikowi.
- Po czyś takim sądziliśmy, że była ostatnia wizyta policjanta - mówi Paweł. Nic z tego: w sierpniu ub. roku zapukali ponownie, ale z innego komisariatu. W sprawie kolejnej kradzieży paliwa. - Znów musieliśmy się tłumaczyć. Policjanci nie wiedzieli, iż taką sprawą zajmują się ich koledzy z innego komisariatu bo nie ma między nimi sprawnego przepływu informacji - mówi Paweł.
Policjanci już się nie zjawili. Rodzina odetchnęła z ulgą licząc, że kłopoty się skończyły. Ale w marcu z Miejskiego Zarządu Dróg przyszła kara za brak biletu parkingowego. Potem kolejne upomnienia, tym razem z groźbą windykacji komorniczej. - Pojechałem do MZD by wyjaśnić, że od blisko roku samochód nie jest nasz. Pokazałem dokumenty - mówi Paweł. - Moje tłumaczenie przypomniało odbijanie grochem od ściany. Pani z którą rozmawiałem oznajmiła, że w wydziale komunikacji widnieją dane mojej mamy jako właścicielki auta i oni nic nie mogą w tej sprawie zrobić.
Paweł dziwi się bezradności policji. I miejskiej administracji. - Przecież byłem w wydziale komunikacji z umową kupna-sprzedaży. I podałem dane nowego właściciela - mówi. - Ja dopełniłem obowiązków, ten co kupił od nas auto - nie. I wszyscy są bezradni, a my tracimy czas, nerwy i pieniądze.
Wg Mirosława Anioła, wicenaczelnika Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta dane nowego właściciela auta - jeśli sprzedający zgłosił transakcję - winny być wpisane do ewidencji pojazdów. Dlaczego tym razem się tak nie stało - nie wiadomo.
Mirosław Anioł podkreśla rolę policji. Zgodnie z prawem o ruchu drogowym w razie przypuszczenia, że dane w dowodzie rejestracyjnym nie odpowiadają stanowi faktycznemu, policjant może dokument zatrzymać i wystawić kierowcy zaświadczenia na 7 dni. W tym czasie należy przerejestrować auto. Policjant nie ma jednak prawa ukarać mandatem za nie przerejestrowanie samochodu na czas!
Nowego właściciela organ administracyjny (tu: prezydent) może też ukarać 500-złotową karą za niedopełnienie formalności.
W praktyce kary są rzadkością. "Od 17 miesięcy jeżdżę samochodem nie przerejestrowanym. Już kilkukrotnie padało pytanie, dlaczego. Zawsze odpowiadam, że szkoda czasu i przede wszystkim pieniędzy" - chwali się internauta na jednym z forów.
--------
Kolejny dowód, że pałkowi tylko potrafią mandaty wystawiać a przestempców nie łapią.
Dlatego tą organizację należy zlikwidować.