c.d.
4,5%
przy założeniu, że kupujemy go 1 stycznia tego roku i trzymamy do dziś
stopa zwrotu z indeksu wig20 w który reinwestowano by co tydzień kapitał podług tych prognoz (zajmując pozycję na spadki lub wzrosty na indeksie bez lewara, czyli inwestując w sam indeks czysto teoretycznie) wyniosłaby
minus 3,8%
i znów gdyby od tego jeszcze odjąć prowizje i inflację to ta stopa zwrotu byłaby jeszcze gorsza
i ponownie dużo lepszy zysk dawałaby przez rok zwykła lokata lub po prostu pojedynczy zakup funduszu indeksowego (np. teoretyczny etf, bo na początku roku jeszcze nie istniały) bazującego na wig20. jednorazowa inwestycja w taki fundusz dałaby stopę zwrotu
9,25%
przy założeniu, że kupujemy go 1 stycznia tego roku i trzymamy do dziś
w obu przypadkach okazuje się więc, że bezczynność i cierpliwość okazałaby się dużo lepsza niż karkołomne i bezsensowne próby przewidywania ruchów rynku, które w tym wypadku przypominają łapanie komara za jajca w rękawicy bokserskiej
nie licząc czasu i pieniędzy jakie autor bezpowrotnie zmarnował na te wszystkie bezcelowe dociekania o kierunku rynku. co dały te wszystkie rozważania na temat obligów w usa, danych makro, walut, dolara? NIC. czy pozwoliły przewidzieć rynek, czy pozwoliły zarobić? NIE
w momentach operzytomnienia sam autor tych prognoz zauważa to:
Nie będę może pisał o moich wynikach tygodniowych:) szkoda czasu bo to wszystko było do bani...na co ja liczyłem? ile ja jestem na giełdzie? rok? dwa? nie...już 10 lat i wciąż się nie mogę nauczyć
(wpis z 8 maja http://longterm.bblog.pl/data,2010,5,strona,1.html )
Loniu najpierw twierdził, że skuteczność jego prognoz to 50% a potem zaczął to wyolbrzymiać do 90%. nawet jeśli byłaby to prawda to jak widać nie przekłada się to na tak wysokie stopy zwrotu. Zresztą nie może bo przy założeniu trafności prognoz na poziomie 50% możemy powiedzieć tylko tyle, że w przyszłości nasz zarobek na rynku oparty na takich prognozach może wynieść jedynie tyle co przy rzucaniu monetą (50/50). i po co nam wtedy giełda
zresztą jest wątpliwe czy skuteczność powyższych prognoz sięga rzeczywiście aż 50% czy nawet 90%. powyżej, obok każdej prognozy w nawiasie podałem rzeczywiste zamknięcie co do którego tyczyła się prognoza i widać jak na dłoni, że bardzo rzadko prognoza utrafiała w sedno. oczywiście można próbować tu naciągać i na przykład twierdzić, że prognoza odległa o nie więcej niż 30 pkt dla sp500 jest trafna, tak samo jak trafna jest np. prognoza nie odbiegająca dalej niż 50 pkt dla indeksu wig20. tylko to już jest oczywiście naciaganie. albo podaje się prognozy co do punkta i oczekuje, że niemal co do punkta zrealizują się, albo się nie podaje i zamiast tego wstawia się na przykład jakiś zakres punktowy, w którym jeśli znajdzie się indeks to będzie to oznaczało, że prognoza spełniła się. i nie inaczej - nie można mierzyć temperatury w kilogramach czyli za pomocą dwojakich mierników
jeśli przyjąć bardzo rygorystyczne kryterium do zakresu nie większego niż plus/minus 10 punktów dla danej prognozy zestawionej z wartością prognozowaną indeksu, to wtedy mamy bardzo małą skuteczność tych pronoz: tylko 6 trafnych na 38 dla indeksu sp500, co daje skuteczność zaledwie 15% (6/38), i tylko 4 na 38 dla indeksu wig20, co daje zaledwie 10% skuteczności tych prognoz (4/38)
te wszystkie prognozy nie mają zresztą większego sensu bo nie da się zarabiać na samych indeksach zmieniając co tydzień pozycję. trzeba by bowiem co tydzień kupować i sprzedawać wszystkie
akcje z tych indeksów co nie opłacałoby się z powodu ogromnych kosztów transakcji. ostatecznie można by próbować operować na funduszach typu rydex, grających zarówno na spadki jak i wzrosty ale znów zabijają nas koszty transakcji. zostają jeszcze kontrakty terminowe ale tamten lewar dużo szybciej wyzerowałby nam rachunek
reasumując, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wkładając czas, wysiłek i pracę w te prognozy autor po prostu zmarnował to wszystko