No mało, więc może jeszcze wszystko przed nami :)
Wiem, że ostatnie wzrosty na rynku potrafią sprawić, że się widzi świat na różowo i w ogóle koniec kryzysu :) sam temu trochę ulegam :) ale spójrzmy trzeźwo prawdzie w oczy - dziś na cnbc słuchałem pewnego profesora z Columbia University i on powiedział wprost, że wyjście z recesji w kształcie V mało realne, gdyż gospodarka USA po prostu bardzo skurczyła się i nie ma czynników jej ożywiających. Pusty pieniądz może wykreować tylko stagflację a nie popyt. Zadłużenie gospodarstw domowych i firm jest gigantyczne. Czeka nas jeszcze kolejny kryzys na rynku nieruchomości komercyjnych a bezrobocie zabije konsumpcję jaka jest niezbędna do ożywienia.
To co było najciekawsze w jego wypowiedzi to zwrócenie uwagi na fakt, że gospodarka USA jest dużo mniejsza niż przed kryzysem (bardzo skurczyła się) i nie wiadomo co miało by ją ożywić, gdyż np. wysokie technologie, które to powodowały w latach 90-tych tym razem tego nie zrobią. Przyznał też, że rząd USA nie ma pomysłu na to co mogłoby ja ożywić bo bredzi coś o jakiejś ekologii jako gałęzi ozywienia - śmiech na sali.
Najciekawsze jednak było to jak powiedział, że dzisiejsze zmniejszenie się spadku PKB nie oznacza jeszcze powodu do wzrostu, bo każdy spadek zawsze wyhamowywuje i to nie jest żadna dobra informacja. Z wyhamowania spadku nie wynika, że później od razu wzrost - brak na horyzoncie czynników ożywienia. Co gorsza, jego zdaniem gospodarka może wejść za chwilę w jeszcze gorszą recesję bo coraz większy brak popytu zepchnie ją w spiralę dalszych spadków PKB. To byłby scenariusz W. On sam wierzy w scenariusz w kształcie pierwiastka jako najprawdopodobniejszy. Aktualnie wszyscy wierzą w V dlatego odbitka na giełdach ale on powiedział, że szanse na ten scenariusz bliskie zeru.
Więc może najgorsze na wykresach dopiero przed nami.