Mieczyslaw
/ 2008-04-13 19:34
/
Uznany Gracz Giełdowy
Bary albo kluby.w szystkie w Vegas co do jednego są przereklamowane i nie ma w nich nic, co by usprawiedliwiało historie jakie o tych barach latają. Voo Doo Lounge in Rio oferuje tylko i wyłącznie ładny widok z ostatniego piętra hotelu. Tangerine to jakaś stara buda z paroma dupami tańczącymi na stołach. Jedynie barmanki są tam godne polecenia, ale żeby musieć płacić 20 dolców wejściowego za to, żeby je zobaczyć? Coyote Ugly to syf, gdzie show może sie tylko pijanym gościom podobać. Na dodatek podczas tego show nie zdołaliśmy sobie zamówić okichanego piwa, bo pani barmanka nam powiedziała, że mamy oglądać show. The Beach (które już nie istnieje) było całkiem OK, ale potem nas stamtąd wyrzucili. Właściwie to wyszliśmy sami, bo się ochrona zaczęła do nas przypieprzać z byle powodu. Po prostu jeden z naszych balowiczów sobie zasnął na stole i to sie ochronie nie spodobało, ale inny nasz koleś go odprowadził do domu. Potem piliśmy sobie dalej, ale się mięśniakom nie podobały nasze komentarze na ich temat i chcieli jednego z nas wyrzucić, więc sobie poszliśmy. To wszystko w barze, gdzie byliśmy jedynymi płacącymi klientami. Może dlatego go zrównali z ziemią. Co prawda nie byłem we wszystkich klubach, jakie oferuje Vegas, ale podejrzewam że jedyne dobre bary są mi nie znane. Pewnie będą to bary w których przesiadują sobie lokalni mieszkańcy a nie turyści. .
Nie byłem na żadnym Show , bo się boję, że zasnę. Ale tutaj nie ja będę wyrocznią, bo każdemu może się coś innego podobać. Z opowieści wiem, że niektóre show są ciekawe i pewnie by mi zaśnięcie nie groziło. Ale tak szczerze to mi się po prostu nie chce.
Atrakcje typu Hoover Dam i Grand Canyon są oddalone od Vegas o godzinę (zapora) albo o pięć (kanion) godzin samochodem. Hoover Dam jest warta zobaczenia, bo jest to jednak dowód na to, co można było zrobić kiedyś, gdy technika i technologia nie była tak zaawansowana a siła robocza nie tak droga jak dzisiaj.
Zostają kasyna, ale to chyba po to to całe miasto powstało.
Prostytucja w Las Vegas jest nielegalna. To właśnie powoduje, że w przypadku nagłej ochoty na „dupcenie” trzeba albo zamówić sobie panienkę do hotelu albo wyjechać zagranicę county do tak zwanej Chicken Farm. Otóż przede wszystkim trzeba zapłacić za dojazd, co wynosi około 100 dolarów w jedną stronę z centrum Vegas. Potem pokażą ci tak zwany asortyment, gdzie jakikolwiek towar pewnie cię uderzy około 250 do 300 dolców za godzinę. Do tego wszelkiego rodzaju napitki dla ciebie i towarku i już osiągasz minimum 6 stówek za prosty akt prokreacji. A te wszystkie rancha są tak daleko od Vegas, że jak już tam zajedziesz, to na pewno sobie coś wybierzesz. Inaczej cała podróż nie miała by sensu.
Jeszcze weselej jest jak sobie zamówisz panią do hotelu. Przywóz kosztuje 250 dolarów, a w tej cenie jest tylko strip tease. Pani się rozbierze do naga, a potem możesz z nią negocjować dalsze kroki, co czyni całą tą zabawę prywatnym przedsięwzięciem, a nie aktem prostytucji. Podobno takie negocjacje zaczynają się od 600, a kończą gdzieś na 6000 dolców