Spekulacje walutowe na PLN tak do przemyślenia
Napisze jak wg mnie w uproszczeniu przebiegają obecne spekulacje walutowe, na PLN.
Mechanizm wygląda mniej więcej tak. Duża instytucja finansowa pod zastaw aktywów (np. w EUR) bierze duży kredyt w PLN w Polsce. Jeżeli zastaw jest wiarygodny nie musi nikomu mówić, na jakie potrzeby bierze ten kredyt, podobnie jak w lombardzie ktoś, kto zostawia rolexa nie musi mównic, na co mu są potrzebne te pieniądze. Oczywiście taki kredyt jest oprocentowany i ma swoje terminy spłaty. Polska ma jeszcze stosunkowo wysokie stopy procentowe, wiec koszty oprocentowania są wysokie.
Te pieniądze wymienia na rynku walutowym na EUR. Ponieważ są to duże kwoty, w dużym stopniu wpływają one na wzrost kursu EUR i wszystkich innych walut w stosunku do złotego. W wyniku tej operacji do kosztów kredytu dochodzi jeszcze koszt spreadu. O tym jak duże musza to być kwoty jakieś pojecie daje informacja znaleziona przez Warrena:
2009-02-18 10:55:29 | warren buffet [ Portfel ] [ Ł_UGG_asz ]
(...)w tamtym tygodniu raffaisen kupił na polskim rynku 35mld Eur (połowa Polskich
rezerw)(...)
parkiet
A więc taka instytucja finansowa, podbiła kurs EUR/PLN, ma ogromne ilości EUR i czeka aż się nadarzy okazja komuś te ogromne ilości sprzedać z zyskiem po to żeby spłacić kredyt odsetki i spread. Kiedyś musi to sprzedać. W kolejnych tygodniach, kolejne kredyty i wymiany PLN na EUR coraz bardziej podbijają ten kurs. Oczywiści instytucje finansowe doskonale zdają sobie sprawę, ze operacja odwrotna wymiany EUR na PLN tak ogromnych kwot musi spowodować gwałtowny wzrost PLN do wszystkich innych walut.
A więc siedzą i czekają na okazję. Co może być taka okazją? Tylko ktoś bardzo zdesperowany, kto bardzo potrzebuje EUR lub innej waluty (wtedy do kosztów dojdą kolejne Spready z przewalutowań). Kto może by takim desperatem?
1. Inni drobni polscy spekulanci nieświadomi tego, co się dzieje. Przy tego rządu kwotach jest to jednak margines. Mało
2. Przedsiębiorstwa, które wystawiały opcje walutowe, które muszą w trybie natychmiastowym zakupić EUR z rynku walutowego, aby sprzedać je poza rynkiem. To jest dobry desperat, ale wartość wszystkich opcji walutowych jest porównywalna z tygodniowym (!) przewalutowaniem Raiffeizena, to zostaje szybko wchłonięte jedną dziurka od nosa i już. Mało.
3. Kolejnym desperatem mogą być kredytobiorcy, którzy wzięli kredyt w walucie i wpadając w panikę lub będąc przymuszeni przez bank, przewalutowuja ten kredyt na PLN. To jest potencjalnie kilkaset mld do wymiany na PLN. To już niezłe kwoty, ale jak do tej pory do takiej „paniki” nie dochodzi.
4. Takim desperatem może by Rząd Polski, który musi spłacić w tym roku 98 mld $ długów. Rząd ma zamiar sfinasowac to ze sprzedanych obligacji, ale czy mu się to uda? Jeżeli nie, będzie musiał kupować walutę na rynku. Należałoby by go jakoś „zachęcić” do zakupów na rynku walutowym, np. poprzez wcześniejsze pozbawienie go posiadanych rezerw.
5. I wreszcie takim desperatem może być wąż. Jaki wąż?? Otóż jest taki gatunek węża: nazywa się ERM2. Niektóre Banki Centralne dobrowolnie podejmują się zobowiązania do utrzymywania sztywnego kursu waluty. Jeżeli NBP przyjmie wysoki kurs EURPLN do swojego węża (a mając małe rezerwy walutowe MUSI tak postąpić), to będzie można swobodnie wymienić OGROMNE ilości EUR, na PLN po stałym wysokim kursie, nie powodując wzrostu kursu PLN
To tak do przemyślenia na weekend. Ciężkie jest życie spekulanta, chyba, że…. znajda się tacy, którzy mu pomogą. A pożytecznych idiotów jest trochę na świecie.
Gdyście mieli jakieś pytania do mnie, to proszę je umieścić w moim portfelu- niestety wyjeżdżam i nie będę miał w weekend dostępu do Internetu.