PĘDZĄCY BYK
/ 77.255.62.* / 2010-11-05 13:39
Masz o wiele wieksze szanse zejscia jadac codziennie autem
do pracy ,nawet juz nie mowiac o wyjezdzie na urlop,niz
latajac samolotami.
Jadąc samochodem, bryczką, czy choćby nawet ścigaczem mam:
- jako taką kontrolę nad pojazdem (w przypadku kierowców)
- baaardzo blisko do powierzchni ziemi, więc grawitacja mnie nie zabije
- wielokrotnie mniejszą prędkość, przy której można uniknąć zagrożenia, zdążyć odruchowo "przeanalizować" sposób działania w przypadkach nagłych.
PASAŻER SAMOLOTU (w szczególności odrzutowego)
NIE MA...
- ABSOLUTNIE ŻADNEJ kontroli nad monstrualnie ciężką maszyną w której siedzi
- jest na wysokości do 20 km (grawitacja, złe warunki atm. są tu dodatkowym czynnikiem ryzyka)
- rozwijana prędkość wymaga specyficznych warunków do jej wytracenia... nie zatrzymasz się przecież awaryjnie na leśnej polanie, łące, ani koło hipermarketu, bo to ciężki, rozpędzony kolos.
Podejrzewam, że gdyby ci wszyscy emeryci, renciści i nieświadomy motłoch, chętny wsiadać do samolotów i lecieć gdzieś daleko, wygrzać swoje dup-ska... gdyby oni mieli świadomość tego jak w samolotach sprawa wygląda od strony mechaniczno-fizycznej, to by im się szybko odechciało dalekich podróży i wypoczynków od p********* w stołek...
W silnikach samolotów odrzutowych (turboodrzutowych) które rozkręcają się do prędkości od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu obr/min (co daje nawet 3000 obrotów na SEKUNDĘ stąd też źródło charakterystycznego gwizdu) znajdują się dość pokaźnej średnicy turbiny, z których każda posiada po kilkadziesiąt łopatek i tutaj już w trakcie pracy rozpoczyna się iście ekstremalna fizyka...
SIŁA ODŚRODKOWA przy tak wysokich obrotach NON STOP próbuje dosłownie urwać-rozerwać-zniszczyć taką turbinę, a robi to z niebagatelną siłą liczoną w TONACH (tysiącach kilogramów) taka siła działa na WSZYSTKIE łopatki znajdujące się w danej turbinie, których przypominam jest kilkadziesiąt x kilka ton każda = kilkaset ton niszczycielskiej siły w każdym kierunku u podstawy łopatek... a żeby było ciekawiej i łatwiej dokonać zniszczenia - dzieje się to wszystko w bardzo wysokich temperaturach zdolnych topić metal, mało tego wiele elementów takiego silnika nie jest ze stali, tylko z.... porcelany. Jest to rzecz jasna tylko "naparstek" jednego z wielu aspektów ryzykownej podróży samolotami.
Życzę miłego lotu.
Samoloty nigdy nie były i w najbliższym czasie NIE BĘDĄ bezpieczniejsze od naziemnych wehikułów.
Statystyki mówią jasno - prędzej wsiądziesz do feralnego samolotu niż trafisz szóstkę w Lotto, a z jak wielką nadzieją i ochotą ludzie skreślają żeby wygrać to wielu pewnie na własnym przykładzie się przekonało.
A ty szanowna dyskutantko nie wciągaj mnie już w polemikę, bo tak prawdę mówiąc ja nawet bym chciał żeby się wam tak kiedyś z jeden silniczek w samolocie upier-dolił gdy będziecie sobie z rodzinką pędzić na wakacje i latajcie sobie wtedy po szerokim okręgu dopóki paliwa starczy, bo kto jak kto ale takie wielce ważne chamy jak solejuki na wakacje nie zasługują. Żeby odpoczywać to najpierw trzeba się zmęczyć, a poza tym szanować się na wzajem... mnie nie szanowali - ja nie szanuję ich... proste.