Obi-Wan Kenobi
/ 83.5.236.* / 2010-02-27 19:58
Okazuje się, że Polska zdaniem ministra finansów i polskiego rządu jest dzisiaj potęgą gospodarczą. Minister finansów, Jan Vincent Rostowski, poucza wielkie kraje świata i Eurolandu, jak należy walczyć z kryzysem
Z mediów docierają do nas coraz lepsze wiadomości - w najbliższym czasie czeka nas rozwój gospodarczy na poziomie 3-4%, stabilna sytuacja w finansach publicznych, brak problemów z zadłużeniem skarbu państwa…
Jeśli ktoś słuchałby tylko telewizji, zwłaszcza TVN CNBC Biznes, z pewnością mógłby dojść do wniosku, że jesteśmy rajem gospodarczym, zieloną wyspą na mapie świata. Jednakże, gdy przyjrzeć się dokładniej konkretnym liczbom, danym i wskaźnikom, sytuacja nie wygląda już tak różowo. To raczej doskonały PR, naginanie rzeczywistości, a nawet oszukiwanie opinii publicznej.
Zamiatanie pod dywan problemów związanych z deficytami i z długiem publicznym powoduje, że wyglądamy tak, a nie inaczej. Deficyt sektora finansów publicznych wyniósł w tym roku oficjalnie 7,2% w stosunku do PKB. Nie jest to jednak prawdziwa wielkość. Gdyby policzyć to wszystko, co zostało wypchnięte poza budżet państwa, należałoby doliczyć 10 mld ukrytych w Krajowym Funduszu Drogowym, czyli środki przeznaczone na inwestycje budowlane i infrastrukturalne, doliczyć zadłużenie ZUSu za rok ubiegły w granicach 8 mld zł, to okazałoby się, że deficyt za rok 2009 wynosił nie 24 mld zł długu, ale grubo ponad 40 mld zł, co daje nie 7,2% deficytu, ale 10%. Przypomnijmy, że podobne deficyty mają: Hiszpania, Grecja (12%), Wielka Brytania czy Irlandia, czyli kraje ogarnięte wielkim kryzysem gospodarczym, o którym się tam głośno mówi.