Pompowanie kolejnych baniek na giełdzie (przy spadających przychodach i zyskach, lub wręcz rosnących stratach), czy surowcach (przy spadającym popycie i rosnących zapasach jak w przypadku miedzi ma się ku końcowi. Plany stymulacyjne się wyczerpują, sprzedaż samochodów załamała się, domy też już na ukończeniu. Poderwanie giełd pod wzrost sprzedaży detalicznej czy produkcji (bo wzrosła przejściowo sprzedaż samochodów i wywindowali ceny paliw w związku z sezonem wyjazdów urlopowych) rozmija się z rzeczywistością.
Wsparcie dla kupujących domy po raz pierwszy (8.000 $) wykorzysta wprawdzie 1,8 - 2,0 mln osób, ale wzrost sprzedaży z tego tytułu ocenia się tylko na 350.000, co daje astronomiczny koszt tej zabawy dla podatników 43.000 $ na dodatkowy dom. Jest to i tak kropla w morzu stale rosnących zapasów, z powodu przejmowania domów od nie spłacających kredytów, co bije rekordy. Problemy potwierdza publikowany wczoraj indeks nastrojów firm budowlanych, wzrósł marginalnie z 18 do 19, utrzymując się w głęboko negatywnym terytorium (wszystko poniżej 50, to przewaga ocen negatywnych), do tego subindeks nowych zamówień nawet spadł (-1 pkt.), co współgra z wczorajszym ostrym spadkiem liczby wniosków o kredyty hipoteczne szczególnie dużym dla nowych budów (-10,3%), co źle rokuje na przyszłe budowy. Zresztą wsparcie finansowe kończy się z końcem listopada i już nie starczy czasu, żeby wybudować domy i zdążyć z niego skorzystać.
[Wpis został zgłoszony do usunięcia przez użytkowników -
Vorg, Kenobi to cymbal, Holder Sorr, Holder Sor, ESPK, ESPCK. Aby go wyświetlić
kliknij tutaj.]