Witam!
Pieniądze, pieniędzmi, inwestuje się, zamraża itp. Chodzi o to, żeby zyski były większe od strat. Próbuję wyznaczyć granicę opłacalności przy której opłaca się odsprzedać akcje, aby wyjść na zero, bądź na plus. Coś mi nie wychodzi z tego.. może pomożecie i napiszecie, co źle robię.
podatek belki - to 19% (podatek od zysku - czyli kupię za łącznie za 200zł, sprzedam za 400 - podatek to 200zł*19%)
teraz najważniejsze jest to, aby zysk był większy od poniesionych kosztów.
Z - zysk
X-kwota inwestycji=il. akcji*cena akcji kupna
Y-kwota sprzedaży=il. akcji*cena akcji sprzedaży
Z=Y-X (czyli cena sprzedaży-cena kupna=zysk)
Koszty inwestycji (K), to jest prowizja domu maklerskiego oraz podatek belki. Prowizję ustalam na stałej wysokości P
czyli, próg opłacalności to:
Z>K
czyli
Y-X>(Y-X)*0,19+P
z tego wszystkiego znane nam są: kwota kupna akcji (X), prowizja (P)
przekształcenia wzoru:
(Y-X)-(Y-X)*0,19>P
(Y-X)*0,81>P
Y-X>(P/0,81)
Y>(P/0,81)+X
czy ktoś potrafi stwierdzić, czy tok rozumowania jest poprawny?
pozdrawiam
AleExtra