Obecnie jesteśmy świadkami takich gier w związku z Abchazją i Osetią Południową. Nie jest przypadkiem, że kwestię tę łączy się z Kosowem. Pod naciskiem USA i głównych państw Unii Europejskiej doprowadzono do secesji tej serbskiej prowincji i utworzenia niezależnego państwa. Miało to bowiem osłabić Serbię (o co państwa te starały się od chwili rozpadu „starej” Jugoslawii), aby umocnić przyczółek USA i Europy Zachodniej w Albanii i stworzyć nowy – właśnie w Kosowie. Cel tych dążeń łatwo rozszyfrować – chodzi o podkopanie tradycyjnych wpływów Rosji na Bałkanach. Moskwa dokonała kontruderzenia – zasygnalizowała możliwość uznania samozwańczych republik separatystycznych w Mołdawii (Zadniestrze) oraz w Gruzji (Abchazja i Osetia Południowa). Dla Moskwy nie jest ważne, czy te trzy twory mają jakiekolwiek etniczne uzasadnienie. To okazja do odwetu za Kosowo i ukarania Gruzji za dążenie jej rządu do członkostwa w NATO oraz zademonstrowania państwom popierającym te aspiracje, kto rządzi i decyduje w regionie, który stanowił część carskiej Rosji a potem ZSRR. Inaczej mówiąc, Moskwa traktuje obie samozwańcze republiki wyłącznie jako instrument swojej polityki. Ale nie inaczej jest z państwami NATO, które traktują Gruzję jako narzędzie osłabiania Rosji na Zakaukaziu oraz włączania byłych republik ZSRR pod swój parasol. Prawdziwe interesy i pragnienia ludności (których chyba nikt nie zna) w obu samozwańczych republikach nie mają tu żadnego znaczenia.

Zabawne.A dlaczego szxanowna Unia Europejska i Nato nie przejęła się integralniością terytorialną Serbii,popierając secesję Kosowa.Co za fałsz i obłuda..........