przestancie cytowac tych denali (debili-anali) jak k bien (zastepca redaktora gazety prawnej! hahaha). oni pisza zeby napisac za marne grosze cos co im przyjdzie do glowicy ma sie rozumiec to heurystyka dostepnosci.
1. sam tytul: "Na giełdach pozostali optymiści"; bo "Świąteczny tydzień dorzucił do i tak złego dla światowej gospodarki roku 2008 kolejną porcję złych wiadomości, a pomimo to
akcje firm na tych giełdach, które pracowały, poszły w górę, albo nieznacznie tylko spadły." tylko patalach tak pisze co sie nic nie zna na gieldzie ale udaje ze zna. spojrzalby chociazby na obrot gieldowy ktory jest w zasadzie punktem zaczepienia czy jak kto woli warunkiem ograniczajacym. 26.12 s&p500 mial obrot 1,101,375,220 to sobie porownajcie z 18.12 3,706,181,422 - byl to dzien spadkowy. z kolei 19.12 obrot wyniosl 4,372,177,390. oznacza to w pierwszym przypadku 0.297 a w drugim 0.252 wartosci dzisiejszego obrotu do tamtych dni.
2. "najwyraźniej ostatnie złe wiadomości przestały już robić na inwestorach wrażenie." gosciu mial na mysli gielde tokijska ze nie spadla po zlych infach. chlopcze o czym ty mowisz. spekulanci rzadza gielda w krotkich okresach. w dluzszych decyduje to czy inwestorzy beda miec odpowiednia ilosc gotowki na transakcje co faktycznie bedzie zalezalo od realnej sily gospodarki. oczywiscie nie tyle chodzi o to ze juz tej kasy nie beda miec co raczej akt przewidywania ze skoro reszta graczy bedzie miala w przyszlosci gorzej to juz lepiej teraz nie wdawac sie w zbyt ryzykowne inwestycje
3. "Nie są istotne szczegóły, ważniejsza jest atmosfera. Jeśli nawet bardzo złe wiadomości są lekceważone przez inwestorów, a każda, nawet najmniej pozytywna, brana jest za dobrą monetę, być może jesteśmy na początku drogi do przełamania kryzysu." czy ten idiota nie wie ze ogromna ilosc informacji juz przedtem zostala zlekcewazona? np. okres wyborow w usa byly niezle zwyzki zupelnie niestosowne. po drugie to co wczesniej - spekulanci sie zabawiaja + marne obroty
4. "ceny wielu wciąż bardzo dobrych, przynoszących zyski firm, są dziś znacznie poniżej ich rzeczywistej wartości i zdolności do pomnażania kapitału." kolejna bzdura. ciekawe jak on to sprawdzil? swoja AF? nie ma czegos takiego jak rzeczywista wartosc bo wartosc to pojecie wynikajace z teorii uzytecznosci marginalistow (jevons, menger, walras) czyli jesli wymiana dodatkowej akcji za okreslona ilosc pieniadza nie podnosi juz uzytecznosci posiadania calkowitej ilosci akcji to ta ilosc pieniadza bedzie stanowic cene popytu. zas jesli wymiana dodatkowej jednostki pieniadza za okreslona ilosc akcji nie podnosi juz uzytecznosci posiadania calkowietej ilosci pieniadza to ta ilosc akcji bedzie stanowic cene podazy. teoretycznie wiec najpierw dochodzi do ustalania cen popytu i podazy a nastepnie na drodze negocjacji ustalana zostaje dokladnie jedna wspolna cena taka ktora powoduje od strony popytu niechec do kupowania wiekszej ilosci akcji (bo ich uzytecznosc nie rosnie) a od strony podazy powoduje niechec sprzedazy wiekszej ilosci akcji (bo uzytecznosc posiadania pieniadza z transakcji nie rosnie). i tak wlasnie popyt i podaz decyduja o tym co jaka ma byc rzeczywista wartosc akcji
czy ten gostek ma przynajmniej polowe mojej wiedzy? watpie