tony_dexter
/ 89.182.130.* / 2007-08-06 22:57
Ten sposób to jest znany od wczesnych lat dziewięćdziesiątych :) Nic jednak nie zastąpi dobrego blanta, a Tussi to już ćpuńska troche akcja i bardziej przypomina jazde na amfetaminie. Odurzać sie legalnymi środkami mozna w bardzo prosty sposób jak również w bardzo wyuzdany, jak kto woli. To ze zielsko jest nielegalne to pryszcz. Bo zielsko stworzył Bóg, ale ludzie,"mądrzejsi", stworzyli mase innych substancji, ktore też "kopią". Zamiast zielska i hery społeczeństwo poleca wóde. Dobrą zimną wódę, najlepiej w ciągu 3dniowym. Po pierwsze pełen legal, po drugie pełen legal, po trzecie pełen odlot, a po czwarte - TRADYCJA! Tradycję trzeba szanować. Jak ktoś woli spokojniej, to może pojechać sobie w bajkę martini + środki przeciwbólowe, globalnie alkohol + leki bez recepty to bardzo ciekawy miks, trzeba tylko popróbowac, zeby znaleźć swoją ulubioną miksturę. Wiadomo, nie wszyscy są tak zamożni i tak rozrzutni, by pławić się w takich luksusach jak marihuana czy alkohol czy leki bez recepty (bo to bardzo luksusowe używki wbrew pozorom). Dla ludzi oszczędnych też jest masa ciekawych rozwiązań uzyskania odmiennych stanów świadomości. Przecież niczym nowym nie są takie low-budget'owe rozwiązania jak Butapren, Rozpuszczalnik, Gaz do nabijania zapalniczek. Zamiast ćpać na umór i chlać na umór, można też np. pracować na umór ( i na umór płacić podatki), tak np. 3-4 dni bez snu (mam na mysli prace umysłową) - trzeciego dnia nie trzeba już żadnych narkotyków ani alkoholu, jest baja, są halusy - same z siebie. Ciekawi mnie bardzo jaki tosunek do alkoholu mają zagorzali przeciwnicy kwiatów konopi pod tym artykułem. Ciekawi mnie jak im zaszkdoziła konopia (i prosze bez prymitywnych tekstów "że to narkotyk", "że to wstęp do twardych narkotyków", "że powoduje cośtam". Poważnie proszę i konkretnie z przykładami. Proszę też o odpowiedź przeciwników na takie pytania: "1. Czy uczestniczysz aktywnie w walce na rzecz delegalizacji alkoholu/koefiny/nikotyny?". i drugie pytanie "2. Jeśli 1=nie to czy nie uczestniczysz aktywnie w walce na rzecz delegalizacji alkoholu/koefiny/nikotyny, dlatego że: a) sam zazywasz tych substancji b) uważasz, ze nie są tak szkodliwe jak marihuana c) wiesz z własnego doświadczenia, że te substancje nie są groźne? (Możesz zaznaczyć wiecej odpowiedzi)
Aha, tak w kwestii uzupełnienia, nie smieszy Was, że żyjemy w kraju, w którym można legalnie uchlać sie jak prosię, legalnie wsiąć do samochodu, legalnie wjechać nim w przystanek pełen ludzi i nie dostac kary śmierci, a za zapalenie/posiadanie zwykłego wysuszonego kwiatu konopi, bez robienia komukolwiek z otoczenia krzywdy, można iśc siedzieć i zostać wmanewrowanym w świat przestępczy - z urzędu?
A jak już wszystkiego zabronią, to zawsze można stawać za autobusami na przystankach i wdychać spaliny. Po trzech autobusach - to jest dopiero baja!
Podsumowując, nawet najwytrwalsi herosi "sceny używkowej", kŧórzy wiedzą jak się upodlić bardziej niż trzydniowym ciągiem alkoholowym czy litrem hery dożylnie, znający masę sposobów na wystrzelenie swego jestestwa w obce krainy, WYMIĘKAJĄ , jeśli proponuje im się tygodniową sesję telewizyjną przedstawiającą polskie "życie" "polityczne".
Mam mózg, mam nerki, mam ręce. Mam prawo wpływać na swój organizm jak mi się podoba, bo to moje ciało, a nie ciało publiczne. Publiczne, to bedzie jak kopnę w kalendarz. Mam prawo odczuwać, mam prawo poznawać siebie, mam prawo robić doświadczenia na sobie - dlaczego mam robić krzywde zwierzetom. Nie można człowiekowi odebrać tych praw. Mam nadzieje, że jasne jest to, że nie jestem za tym, by dać dzieciom narkotyki, nie! Ale jestem za tym, żeby pełnoletnim pozwalać dokonywać wyboru. Bo gdzie logika w rozumowaniu przeciwników - choćby marihuany? Ja jej nie widzę. Przecież rozumując tak jak przeciwnicy, myślałbym, że marihuana wykańcza ludzi. Innymi słowy - to chyba dobrze dla przeciwników? Dobrze, że słabsze jednostki społeczeństwa "chcą się wykończyć" - dzieki temu nie przekażą swoich słabych genów kolejnym pokoleniom. Prawda? Dochodzę zatem do takiego wniosku, że przeciwnicy naturalnych używek działają pod prąd ewolucji - nie akceptują jej. I teraz, czy oni to robią, gdyż cywilizowany świat ma tendencję do przejawiania chęci regulowania "wszystkiego" i teraz już chcą "zarządzać" ewolucją? Czy oni nie widzą, że zakazując takich naturalnych "eliminatorów słabszych jednostek społecznych", działają nie tylko na przekór ewolucji, co w efekcie zakończy się zagładą ludzkości? Skąd się zatem bierze u takich ludzi takie "nieinstyktowne" zachowanie - coś jakby naturalny parcia na przedłużenie/wzmocnienie gatunku lub wręcz dążenie do osłabienia gatunku? Czy to się zatarło u nich w drodze ewolucji(!) czy może to zwykły efekt manipulacji/prania mózgu/braku doświadczenia? A może nagłośniejsi przeciwnicy naturalnych używek (np. marihuana) czerpią profity z nielegalnego handlu tymi substancjami? Przecież taki diler - cene reguluje sam, polityka jakości go nie dotyczy, podatków nie płaci, a państwo chroni jego interes, bo dzieki temu, że zielsko jest nielegalne on może windować ceny dowolnie. Legalne zielsko to kontrola jakości, dodatkowe wływy do budżetu choćby z tutułu akcyzy, nowa możliwośc dla rolników, etc. Konopie to nie tylko narkotyki!
No a jeśli szanowny przeciwnik legalizacji nie jest uwikłany w sprzedaż narkotyków i nie czerpie osobistych profitów z handlu nimi, to pewnie czerpie profity z handlu alkoholem, ktorego sprzedaż by zapewne nieznacznie spadła po legalizacji miekkich narkotyków. Opcji masa. Po co tyle problemów?
A może to po prostu przejwa chrześcijanskiej miłości. Nie wiem. Może ktoś wie?
Make peace not war & Legalize It!