double agent sc
/ 99.234.74.* / 2011-11-17 21:40
Rzecz jest w tym, że nie ma już innych możliwości. Nie ma więcej pieniędzy. Nie ma już nic co powstrzymałoby kryzys finansowy a później olbrzymi kryzys polityczny w całej Europie. EBC jest ostatnią deską ratunku. Niestety kraj o najsilniejszej, jak do tej pory, gospodarce w Europie nie chce się na to zgodzić. Wymagałoby to z ich strony zobowiazań do poniesienia olbrzymich strat. Tak na prawdę dlaczego oni chcą dyktować unii wyłącznie swoje warunki. Dlaczego przeciętny obywatel u nich musi zarabiać o wiele więcej od obywateli inych krajów unijnych. Od innych narodowości, a zwłaszcza Polaków, należy zacząć oczekiwać zmiany zapatrywania się na osądy produktów konsumpcyjnych rozprowadzanych z tamtego obszaru a rozprowadzanych na obszarze całej uni nieraz na zasadach monopolu. Ich samochody wcale nie są najlepsze na świecie, ani koleje nie są najszybsze, ich nauka nie wydaje już w świat ludzi znaczących, a życie w ich kraju staruszków nie jest już takim rajem jak kiedyś. Europa się zmienia. Premier Hiszpanii ma całkowitą słuszność mówiąc, że Europa musi dać odpowiedź na kryzys. Ważna może być w tym momencie uwaga, że w Europie nigdy nie było rozwiniętej w społeczeństwie, w takim stopniu jak w Ameryce, tzw świadomości finansowej. Przyczyniło się to do poniesienia olbrzymich strat przez niektórych ludzi. Niestety jest już za późno na powrót do tego co było przed kryzysem. Trzeba przygotować się na olbrzymie zmiany. Dla przykładu zmiany w pewnym kraju na zachód od nas powiny polegać na tym aby ich obywatele zarabiali od tej pory tylko na przykład dwa razy więcej od Polaków a nie jak do tej pory sześć razy. Ale zmiany te to tylko w celu przezwyciężenia kryzysu. Tak jak z niegrzecznymi dziećmi nieraz. Bez bicia nie potrafi się zmienić. Tak będzie też z najdumniejszą gospodarką europejską. Są jeszcze dostępne inne sposoby naprawienia bałaganu ale znacznie gorsze. Olbrzymia inflacja oraz wojna. Nastąpią w kosekwencji trwania przyszłego niekończącego się chaosu olbrzymie zmiany polityczne w całej Europie. Na pierwszy ogień padną cudzoziemcy, którzy przestaną być mile widziani. To było łatwe do przewidzenia. Polacy zaczną więc wracać masowo z Niemiec, Francji czy Holandii. Nawet polscy Grecy zaczną wracać (młode pokolenie prawie nic o tym nie wie). Można się tylko domyślać jakie uczucia powstaną w głowach narodów europejskich. Nie sądzę aby w niedalekiej przyszłości Polak usuwany z Niemiec, nawet z walizką pieniędzy, miałby przyjemne uczucia do tych co go do tego zmusili. Mam nadzieję, że nowy rząd Tuska jest świadomy tych zagrożeń co tłumaczy ostatnie posunięcie rządu o identyfikacji cudzoziemców w Polsce. Prawdopodobieństwo spełnienia się tego scenariusza jest prawie gwarantowane. Polakom można poradzić aby zawsze pamiętali, że w tej rozgrywce w ping-ponga nie są rakietką a tylko piłeczką. Dlaczego rząd jeszcze nie śpiewa: Balcerowiczu wróć!