Farciarz497
/ 88.156.240.* / 2012-10-04 15:46
Prawdziwa historia -2012 - ku przestrodze i uświadomieniu.
Jako, że wspominali w mediach, że kończy się w tym roku nieuchronnie program „Rodzina na swoim, Singiel na swoim”.. itp., syn mój 23 letni (student 4 roku Politechniki Warszawskiej), poszedł do doradcy finansowego w firmie Home Broker. Zobaczył ładne biuro, klimatyzowane, elegenckie meble, dookoła miłych, ładnie ubranych, zadbanych ludzi.
Zaproponowali kawę i co chwilę powtarzali hasło: „Państwa zadowolenie jest naszym priorytetem, bo działamy przecież z polecenia”.
Doradca rozpoczął standardową procedurę analizy klienta, wyrysował tabelki, wykresy, opcje kredytowe, możliwości inwestowania w programach inwestycyjnych itp, itd, etc.
Znalazł syn mieszkanie na rynku pierwotnym, u dewelopera, w budowie, w interesującej go lokalizacji spełniające wymagania żeby kwalifikowało się do programu „Rodzina na swoim”.
Udał się do doradcy, że ma już podpisaną umowę przedwstępną z deweloperem i chce kredyt na zakup mieszkania. Okazało się, że my, jako rodzice, musimy w kredycie uczestniczyć, bo student ma za małe dochody i nie ma zdolności kredytowej
Doradca zaproponował mu 4 banki. Syn miał jeszcze jeden, swój, upatrzony, bo czytał rankingi, słyszał, że daje dobre warunki, popytał znajomych i byli zadowoleni. Po zebraniu wszystkich dokumentów podpisaliśmy wnioski kredytowe do każdego z tych 5 banków. Co kilka dni dostarczaliśmy doradcy jeszcze dokumenty dodatkowe, wymagane przez bankowców na etapie analizy wniosków. Kilka razy dodatkowo musieliśmy jeździć, uzupełniać i podpisywać - ale no cóż, takie wymagania czy fanaberie bankowców - trudno.
Doradca zapewnił nas solennie, że 3-4 tygodnie i kredyt będzie:)….
Do tego momentu wszystko szło jakby całkiem nieźle i wydawało się normalne.
Minął wspomniany okres, syn zaczął wydzwaniać do doradcy (średnio) co drugi dzień, albo nawet i codziennie, za każdym razem słysząc, że właśnie rozmawiał w jego sprawie z bankiem jednym czy drugim (czy coś podobnego) i za kilka dni propozycja kredytu z banku już na pewno będzie. Minęło 4-5 tygodni a doradca stwierdził, że musimy przynieść jeszcze raz zaświadczenia z pracy, bo tamte się przeterminowały. Trochę nas to zdziwiło, no ale pomyśleliśmy czego te banki nie wymyślają. Minał kolejny tydzień i dostaliśmy na odczepne informację, że z powodów formalnych jeden wniosek został odrzucony, w sumie to doradca nie wie czemu ale postara się dowiedzieć. Do tej pory minęło 6 tygodni! Po kilku naszych telefonach z pytaniem „jak sytuacja” dowiedzieliśmy jeszcze, że w jakimś banku nie mamy zdolności kredytowej (chociaż bardzo dobrze zarabimy). Tak minęły kolejne dwa tygodnie i już zaczęliśmy żyć w nerwach, bo przecież niebawem kończył się okres umowy przedwstępnej, którą syn podpisał na zakup mieszkania (+ oczywiście wpłacona zaliczka, którą można stracić).
I teraz najlepsze.
(Przypomnę, w tym miejscu, że minęło już, dokładnie 3 miesiące od czasu podpisania umowy przedwstępnej. Byliśmy po terminie wpłaty pierwszej transzy, która powinna wpłynąć z kredytu, deweloper mógł wycofać się z umowy i zatrzymać wpłacone 15.000 zł. Byliśmy też po terminie składania wniosków o kredyt z dopłatą z Banku Gospodarstwa Krajowego w ramach programu „Rodzina na swoim” co powodowało, że wylatuje syn z programu i może nie liczyć na dopłatę, która mogła wynieść co najmniej 46.000 zł. Razem - 61.000 zł. w plecy!!!)
Doradca oznajmił nam, że niestety jeden wniosek nie zostanie rozpatrzony bo bank zwlekał i coś tam, w drugim banku nie mamy zdolności kredytowej, albo bank jest nieatrakcyjny bo chce ubezpieczeń, dodatkowych zabezpieczeń itp, .......ale podsunał nam (miał gotową umowę!) jeden bank (Getin Bank ), w którym dostaniemy kredyt na pewno i to od ręki!!! Zaraz dowiedzieliśmy się też, że oferta jest jedną z najlepszych i wciągu kilku dni zostanie załatwiona!! Pomyśleliśmy sobie - super!
Ale, ale.......... po krótkim przemyśleniu, braku jakiegokolwiek wyboru pomiędzy ofertami choćby dwóch wybranych banków, po lekturze forów internetowych zorientowaliśmy się, że mamy dwa wyjścia:
1. Jeżeli jesteśmy mocno zdesperowani - bo mamy u dewelopera zawalankę terminową, jesteśmy napaleni bo znaleźliśmy super mieszkanko, całkiem niedrogie, w super miejscu i - przestajemy czytać, myśleć, analizować, podpisujemy umowę z Getin Bank-iem i ........... w tym momencie jest już za późno - jesteśmy w d.....ie po same uszy, z kosmicznie drogim kredytem na najbliższe 20lat!!!
2. Jeżeli uda nam się załatwić z deweloperem aneks terminowy, wtedy nie jesteśmy zdesperowani zawalonymi terminami, perspektywą utraty zadatku u dewelopera itp, to oświadczamy doradcy, że nie podpisujemy umowy z najdroższym bankiem na rynku i zaczynamy samodzielną (ale jedynie słuszną) drogę przez mękę i osobiście składamy wnioski, rozmawiamy z bankami, uzupełniamy dokumentację i dobieramy najkorzystniejszy dla siebie kredyt.
W międzyczasie w bankach (do który