Miejsce dla miłośników bycia traktowanym jak złodziej. Pozytywne opinie wyrażone po angielsku i flamandzku mogą świadczyć, że jest to szczególny przywilej Polaków. Właściciel niemiły, nie zna języków - mówi niezrozumiałym narzeczem. Po 12 godzinach w samochodzie, przywitał nas stwierdzeniem: "macie 10 min. na rozpakowanie się potem będę dopełniał formalności meldunkowych. Dotrzymał słowa i mimo, że żona była w łazience a ja rozpakowywałem narty wkroczył bezceremonialnie do naszego pokoju z hasłem: "pasporten!!!" - brzmiało trochę jak słynne z filmów wojennych Ausweise kontrollle!!!. W łazience nie było papieru toaletowego ani mydła. Liczba talerzy, kubków, po 4 na osobę - umożliwia przeliczenia wszystkiego na koniec na pewno nie ułatwia życia. Właściciel chciał narzucić nam wyjazd o 5-6 rano. Apogeum wszystkiego była końcowa kontrola. Była ona warunkiem oddania kaucji. Trwała około 20 min. Pan Helmut przeliczył każdy widelec, sprawdzał pościele, liczył ręczniki zaglądał w każdy kąt. Dawno nie czułem się równie upokorzony. Kusi niska cena jednak z całego serca odradzam.