Przy takiej lawinie, za chwilę cały portfel będzie na stracie 50-60 %, więc sprzedawać nie ma co. Ponieważ zostałem z ręką w nocniku, zarobek trzeba wybić sobie z głowy, a poczekać jak giełda sie ustabilizuje i zaczną wzrosty, wtedy dopiero zamierzam podejmować jakieś czynności minimalizowania strat lub ich odrobiebnia. Nie rozumiem natomiast takiej paniki, owszem Ci co pierwsi podjęli decyzję wyprzedaży sprzedając z zyskiem bądź 10-20 stratą to jeszcze ma to jakieś uzasadnienie, ale ci co wywalają ze stratą 40-50 %? Przeciez te
akcje nie leżą na parkiecie, ktoś je kupuje i nie po to aby za dwa dni sprzedać ze stratą ale wie, że będą wzrosty i na tym zarobi. Ot tak sobie myślę, może moje założenia są błędne, zobaczymy. Bawię się GPW dopiero od roku i to pierwsza moja taka wtopa. Nerwy są ale wydaje mi się, że rozsądek także. Pozdrawiam