Turaman
/ 213.62.126.* / 2015-10-14 14:06
Przygotowania i sprawdzanie? Po to przeforsowano testy na egzaminy, by jak najmniej sprawdzać, tylko przykładać wzorzec. Dziś sprawdzanie i przed erą testów to niebo a ziemia.
Ilość godzin do przepracowania w tygodniu śmieszna. Większość obywateli ma 40 godzin w tygodniu, a pełen etat nauczyciela to raptem 45% tego. Choćby nawet drugie tyle spędzał w domu nad przygotowaniem sie do lekcji i sprawdzniem testów (a większość nie spędza) to i tak nie osiągnąłby pełnego czasu pracy każdego innego pracownika.
A kto dziś pracuje tylko 8 godzin tygodniowo? Zapraszamy do koroporacji, gdzie praca po godzinach (niepłatna) jest normą, i mało kto pracuje od 8:00 do 16:00. Taka praca to głównie w urzędach, a nie prywatnych firmach. Tymczasem nauczyciel 18 godzin w tygodniu, co daje 3,6 godziny dziennie. Śmiech.
Do tego doliczcie urlop który wynosi 253% tego co ma każdy inny pracownik. W roku 2015 mamy 252 dni pracujące, odejmijmy od tego 26 dni urlopu co da 226 dni pracujących. Nauczyciel ma 186 dni pracujących, co daje 82% tego co inni. Czyli te 3,6 godziny dziennie należałoby, proporcjonalnie, przemnożyć przez 82% co daje 2,95 godziny dziennie.
Słowem - porównując nauczyciela do każdego innego pracownika, zwykły nieuprzywilejowany pracuje 8 godzin dziennie, nauczyciel niecałe 3 godziny dziennie.
Sprawiedliwie byłoby, gdyby pensja nauczyciela wynosiła jakieś 37,5% średniej płacy w gospodarce.
A tymczasem jest wyższa od średniej.
Do tego dochodzą dodatki, prawo do rocznego urlopu płatnego, akcepracja zwolnień lekarskich i urlopów macierzyńskich oraz wychowawczych (w normalnej gospodarce każdy się nad tym poważnie zastanawia, czy może sobie na to pozwolić).
Przy okazji. Czy za korepetycje nauczyciele wystawiają paragon?
Kolejna, podobnie jak górnicy czy rolnicy, rozpieszczona przywilejami grupa zawodowa.