abc nauczycie
/ 178.36.104.* / 2015-10-14 20:26
Lubię takie artykuły.... Dziś święto KEN, więc trzeba troszkę na nauczycieli popluć. Pan Jakub, a we wcześniejszym artykuliku pan Bartosz dali upust swojej żółci. Troszkę popolemizuję z nimi. Oraz z niektórymi piszącymi komentarze. Gwoli ścisłości, ja się nie skarżę, ja informuję.
Po pierwsze pensum. Owszem 18 godzin dydaktycznych, czyli przepracowanych pod tablicą z klasą, bardzo często 36 osobową. A każda godzina dydaktyczna, to dwie albo więcej przepracowanych godzin. Niech nikt nie pisze, ze co roku uczymy tego samego. Może i treści programowe są takie same albo prawie takie same. Nie można jednak wciąż tak samo uczyć. Każda klasa jest inna i do każdej trzeba inne metody opracować. Każda lekcja, nawet z tym samym tematem, musi być przemyślana i przygotowana. O kartach pracy, sprawdzianach, kartkówkach itp., które trzeba ułożyć, a potem sprawdzić wspominam tylko mimochodem. Nikt nie wspomniał, aż dziw bierze, że nasza godzina trwa tylko 45 minut. Owszem, tylko podczas przerw trzeba sprzątnąć środki dydaktyczne z poprzedniej lekcji i przygotować na następną. I dyżury na korytarzach, to jest naprawdę "fajna" sprawa, zapraszam serdecznie. A czasem przyjdą rodzice, uczniowie potrzebują dodatkowych wyjaśnień. A czasem można zjeść śniadanie i wypić herbatę.
Po drugie godziny pracy. Naprawdę, naprawdę większość z nas chętnie byłaby 8 godzin w pracy i wszystkie zajęcia pozadydaktyczne odbywała w szkoley. Tylko gdzie? Sale lekcyjne zajęte przez innych nauczycieli, pozostaje 0,3 metra kwadratowego w pokoju nauczycielskim, w hałasie i w tłoku. Sprawdzać klasówki, przygotowywać się do zajęć w takich warunkach?
Po trzecie warunki pracy. Czy tokarz idąc do pracy zabiera tokarkę? A pilot samolot? A urzędnik ksero, papier, długopisy? Nie? A nauczyciele wszystko swoje mają. Za własne pieniądze. Muszą, by lekcje uatrakcyjnić.
Po czwarte dni wolne. Dla nauczycieli liceum zaczynają się ok. 10 lipca, bo jest nabór do szkoły, w którym uczestniczą. Najpóźniej od 20 sierpnia pełna gotowość: egzaminy poprawkowe, rady pedagogiczne itp. Rzeczywiście zostaje ok. 1,5 miesiąca. I wolne ferie między semestrami. Natomiast pozostałe dni wolne są jedynie od zajęć dydaktycznych!!!!!, czyli nie prowadzimy lekcji, mamy inne zajęcia, w tym opiekuńcze.
Po piąte wcześniejsza emerytura i urlopy na podratowanie zdrowia.. Jak zaczynałam pracę, po 30 latach mogłam przejść na emeryturę. Przepracowałam 30 i 10 mi zostało. Żadnej wcześniejszej. Urlopy zdrowotne są. Aż strach z nich korzystać, bo może nie być do czego wracać.
Po szóste zarobki. Nauczyciel dyplomowany 3109 + dod.stażowy 20% z 3109 +ew. wychowawstwo ( z mnóstwem dodatkowej pracy) ok. 150 + ew. motywacyjny dodatek 200 max. To daje 4080. Do tego 1/12 "13" i 1/12 "wakacyjnego socjalu", czyli ok. 430. Razem 4510 brutto. I ani grosza więcej. To wszystko, więcej nie ma...do 5000 brakuje. Ale średnia tak właśnie wygląda: jedna noga w ognisku, druga w zamrażalce, to temperatura ok.
Po kolejne. Kocham moją pracę. Cała rzesz nauczycieli również. Nie wycierajcie sobie nami gęby. I nie proponujcie nam, żeby pracę zmienić. Nie o to chodzi. Tylko o prawdę i rzetelność
Swoją drogą p. Mordasewicz jakąś traumę szkolną ma, tak szczerze nienawidzić nauczycieli jak On ,niewielu potrafi.