enka
/ 188.191.222.* / 2015-10-14 09:43
Zdecydowanie zgadzam się z powyższym komentarzem. jestem córką nauczycielki przedszkola. od kiedy pamiętam, w okolicach wszelkiego rodzaju świąt od dnia mamy, taty, babci, dziadka, dziecka, Swiąt Bożego Narodzenia, Wielkanocnych, nauczyciela aż po ostatnio modna dni ziemniaka, ogórka, marchewki, jabłka, klocka i winnych ( to nie żart, jak ktoś nie wierzy, wystarczy wejść na dowolną stronę przedszkola i znajdzie się zdjęcia itp z takich imprez) wycinałam z mamą kółka, kwiatki, robiłam ramki itp, które potem wykorzystują dzieciaczki do laurek i licznych prezentów. 25 godzin etatu to bajka. Żaden nauczyciel nie wychodzi o godzinie zakończenia pracy bo trzeba uzupełnić dziennik i inne dokumenty, których są stosy. W domu czeka za to na nauczyciela plan miesięczny do napisania z rozbiciem na poszczególne godzin, przygotowanie oceny opisowej każdego dziecka przynajmniej raz na kwartał, poszukiwania coraz to nowych scenariuszy licznych imprez itp. świadomie obserwuje pracę mojej mamy od ponad 20 lat i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jako pracownik administracji samorządowej, że nigdy bym się z mamą nie zamieniła. a jeszcze do "uroków" pracy nauczyciela w przedszkolu należy dodać zmiany pampersów bo przecież trzylatek z pieluchą to norma, który rodzic miałby czas nauczyć dziec sikać do nocnika, wycieranie nosów, bo tygodniowy, ropny katar u trzylatka to całkiem normalna sprawa, szkoda tylko, że potem ten katar ma cała, z resztą w przedszkolach publicznych niemała, grupa.