Maciejka28
/ 87.206.140.* / 2015-10-14 15:00
Moja mama pracuje w szkole już ponad 35 lat, jest dyplomowanym nauczycielem, uczy j. polskiego. Obejrzałem tzw. pasek, aby sprawdzić, czy rzeczywiście tyle zarabia, jak podają media, bo w domu nigdy się nie przelewało. Niestety, mimo dodatku i wysługi lat (która jest naliczana we wszystkich firmach, a nie tylko nauczycielom, co sugerują pseudo-znawcy tematu!), nie znalazłem kwoty, o której przeczytałem w powyższym artykule, a na tzw. rękę moja mama otrzymuje mniej ode mnie, choć ja pracuję dopiero 6 lat i nie ukończyłem dwóch kierunków studiów oraz kilkudziesięciu kursów! Dodam, że również czas pracy - 18 godzin - to wierutne kłamstwo! Odkąd pamiętam, mama mnóstwo czasu spędzała i nadal spędza w szkole, bo zebrania grup nauczycieli uczących w danych klasach , szkolenia, rady pedagogiczne, zajęcia z tzw. Karty Nauczyciela, zebrania z rodzicami i dodatkowe spotkanie z tymi rodzicami, którzy nie mogą trafić na zebranie, konsultacje z psychologiem, pedagogiem szkolnym, rozmowy z dziećmi, wycieczki, wyjścia do teatru, muzeum - także w soboty lub w niedziele (bo, jak przekonuje naszą rodzinkę, wtedy bezpłatne wejście, więc wszystkie dzieci mogą pójść), próby z młodzieżą, bo będzie jakiś występ, a wcześniej trzeba jeszcze napisać scenariusz i przygotować dekoracje i jakieś stroje, rekwizyty - wiem, bo włącza do tego także nas, więc cały dom żyje szkołą i jej sprawami! Od kilku lat słyszę też o jakiś projektach edukacyjnych, które mają robić uczniowie, ale nauczyciel musi nadzorować, itd. itp. itd..... A do tego wszystkiego stale wieczorami (także w soboty i święta) sprawdza zeszyty, wypracowania, jakieś testy i kartkówki, a w przerwach układa te testy, stale coś czyta, szykuje jakieś kartki z zadaniami dla tych zdolnych, a oddzielnie dla tych niezdolnych... To jest codzienność w domach nauczycieli!!! A, jeszcze dodam, że wypełnia dziennik elektroniczny, rozmawia przez telefon z jakimiś innymi nauczycielami, bo coś tam ustalają, albo z rodzicami, którzy mają problemy z własnymi dziećmi, pisze jakieś opinie, sprawozdania, raporty ze sprawdzianów i własnej pracy... Sam już nie wiem, co jeszcze! Aż się dziwię, że przy tym wszystkim zdołała mnie wychować, znajdowała dla mnie uśmiech, cierpliwość i czas. Pomnik? Tak, bo chociaż raz w roku z okazji Święta Edukacji należą się słowa uznania - tak jak górnikom, kolejarzom, strażakom czy każdej innej grupie zawodowej w dniu ich święta. Niestety, od kilku lat w okolicy 14 października media i wielu "znawców" wylewają pomyje na głowy ciała pedagogicznego i piszą artykuły, które nijak się mają do szkolnej rzeczywistości, ale za to wzbudzają kolejną falę nienawiści do ludzi, którzy z powołaniem i poświęceniem wykonują swoją pracę, a potem piszą artykuły o tym, że młodzież nie ma żadnych autorytetów. Może jednak Chińczycy mieli rację, twierdząc, że największym przekleństwem jest "uczyć cudze dzieci"? Moja mama twierdzi, że nie, ale chyba jej przykro czytać o sobie te nienawistne komentarze i kłamstwa nie tylko z okazji Dnia Nauczyciela.