Ealdon
/ 80.6.108.* / 2016-01-20 13:04
Redaktor poważnego serwisu ekonomicznego nie powinien uciekać się do populizmu i demagogii. Agencje ratingowe nie biorą pieniędzy za wystawianie złych ocen. Biorą pieniądze za wystawianie ocen, które są opracowywane na podstawie bardzo żmudnej pracy analitycznej, podczas której analitycy znający kraj, miasto czy spółkę, jaką się zajmują, od podszewki, przeglądają dziesiątki i setki oficjalnych dokumentów finansowych. Ani rząd RP ani władze miejskie Białegostoku, Łodzi czy Warszawy, czy też zarząd KGHM nie mają obowiązku angażowania agencji ratingowych, nikt ich do tego nie zmusza. Sposób na uniknięcie opłat za ich usługi jest bardzo prosty - nie emitować obligacji przeznaczonych na rynki międzynarodowe. Jeśli jednak emitują obligacje przeznaczone na rynki międzynarodowe, to bez ratingu poważnej agencji, nikt ich nie nabędzie. Agencje ratingowe faktycznie nie są nieomylne a kryzys "sub-prime mortgages" w Stanach Zjednoczonych, czy też sprawa Enronu, wykazały, że popełniły one poważne błędy. Są one jednak nieodłącznym elementem funkcjonowania globalnych rynków kapitałowych a w Stanach Zjednoczonych niektórzy inwestorzy instytucjonalni mają wręcz prawny zakaz lokowania swoich środków w obligacjach, które nie uzyskają dobrego ratingu. Szczucie na agencje, jest więc równie skuteczne jak chłostanie morza rózgami a sugerowanie w tytule, że rząd celowo zapłacił za zły rating jest podłą insynuacją.