juz po
/ 178.36.29.* / 2012-09-26 14:39
Hotelarski kryzys może przynieść dużą falę bankructw
Przed Euro 2012 analitycy przestrzegali hotelarzy - uważajcie, co, gdzie i za ile budujecie. Bo nowy obiekt, zamiast sukcesem, może się okazać gwoździem do waszej trumny.
Branża nie słuchała i uwiedziona marzeniami o tym, ilu to kibiców i turystów będzie gościła dzięki mistrzostwom, wznosiła ściany i doklejała gwiazdki. W ciągu pięciu lat przybyło ponad 600 hoteli i 24 tys. pokoi.
Dziś wielkie marzenia zamieniają się w wielki problem. Zarówno hotele, jak i motele, pensjonaty czy domy wczasowe narzekają na brak klientów, co wiele z nich doprowadziło na skraj bankructwa. Jak szacują eksperci, spośród 7 tys. obiektów noclegowych aż 10 proc. zostało już wystawionych na sprzedaż. A co najmniej drugie tyle poważnie rozważa taki scenariusz.
O tym, że sytuacja w branży jest zła, świadczą także opinie dostawców zaopatrujących hotele w artykuły spożywcze czy świadczące im usługi pralnicze. Przyznają oni, że coraz większą liczbę transakcji zmuszeni są rozliczać za gotówkę.
A będzie jeszcze gorzej, bo firmy, które do tej pory generowały nawet połowę przychodów hotelarzy, zapowiadają cięcia budżetów na marketing. W praktyce oznacza to mniej konferencji i szkoleń. Obiekty, które nastawiały się na obsługę takich imprez, ucierpią najbardziej. Już mówią o 10-proc. spadku względem ubiegłego roku.
Przyszły rok może zatem upłynąć pod hasłem wyprzedaży na rynku obiektów turystycznych. Ale kto pilnie będzie chciał się pozbyć niedochodowego interesu, i tak będzie musiał liczyć się ze stratą. Bo realne ceny są obecnie znacznie niższe niż wyceny rzeczoznawców. Jeden z obiektów w Małopolsce wyceniany na 10 mln zł został niedawno sprzedany za niecałe 5 mln zł.
dziennik